"Mamy cały czas problemy z samochodem. To ta awaria z pierwszego dnia, którą się udało trochę naprawić, ale cały czas się odzywa. Nasze auto traci moc i na takich szybkich odcinkach jak dzisiaj rywale nam odjeżdżają. Raczej się tego nie da naprawić, potrzebny jest nowy silnik" - opisuje kierowca. Jak dodał, wiąże się to jednak z dużym dylematem. "Dostaniemy za to 50 godzin kary. Musimy podjąć trudną decyzję, bo jak wymienimy, to pożegnamy się z czołową dziesiątką Dakaru, ale będziemy walczyć o zwycięstwa na poszczególnych odcinkach. Jak nie wymienimy, to cały czas będziemy drżeli, czy uda się nam dojechać do mety" - podkreślił. "Ja osobiście wolę wygrać cztery etapy niż zająć dziesiąte miejsce" - dodał, ale zastrzegł, że decyzja nie została jeszcze podjęta.Przyznał, że trudno zdiagnozować usterkę, bo nie wolno demontować dołu silnika. "Wiemy, że głowica jest pogięta, ale prawdopodobnie jest coś jeszcze. Jak zdecydujemy się wymienić silnik, to chłopaki do rana będą pracować. Oni już naprawdę bardzo dostali w kość w czasie tego rajdu, mają już przynajmniej pięć nieprzespanych nocy, nie mają kiedy się regenerować" - opisuje. Także on zaczyna już odczuwać trudy rajdu. "Fizycznie czuję już te kilometry, ale bardziej zmęczony jestem psychicznie przez te wszystkie problemy. Najbardziej byłem dobity pierwszego dnia. Najpierw kłopoty z półosiami, później wygrywamy odcinek, a na koniec okazuje się, że mamy rozwalony silnik" - wspomniał. "Na pewno wyciągniemy z tego wszystkiego wnioski, bo trudno jest zrobić zespół na Dakar w niecałe cztery miesiące. Okazało się to niemożliwe. Przyznam, że wiedzieliśmy z Maćkiem, że jesteśmy w dobrej dyspozycji i liczyliśmy na trochę więcej" - zaznaczył. Z Wadi ad-Davasir - Kryspin Dworak