Rafał Sonik przeszedł długą, zawodową drogę związaną ze startami w Rajdzie Dakar. W 2009 roku, jako pierwszy Polak, pojechał w wyścigu w kategorii quadów. Zajął wówczas 3. miejsce w klasyfikacji generalnej, co stanowiło najwyższy wynik w historii startów Polaków w Dakarze. Przez kolejne lata (za wyjątkiem przerwy spowodowanej kontuzją) zajmował wysokie lokaty w legendarnych rajdach terenowych na pustyni, aż w 2015 roku wygrał 36. edycję Rajdu Dakar w kategorii quadów. W poprzednich dwóch edycjach wyścigu (2021 i 2022) nie zdecydował się na start, co tłumaczył w komunikacie. PŚ W RAJDACH TERENOWYCH. SONIK: ODCZUWAM LEKKĄ TREMĘ Wspomnienia Rafała Sonika. Tak walczył w edycjach Rajdu Dakar Mimo pauzy w startach Sonik doskonale pamięta swoje poprzednie zmagania i co jakiś czas wraca do nich wspomnieniami we wpisach na Instagramie. Kiedy debiutował w 2009 roku niewielu wierzyło w jego sukces. Gdy szóstego dnia dojechał do biwaku, jego kolega Jacek Czachor dopytywał: "Prezes, nikt nie postawił, że wytrzymasz dłużej niż 5 dni. Wszyscy już przegrali. Na czym Ty lecisz?!". I właśnie wtedy uświadomił sobie, że... "leci na pasji". To ona sprawiła, że rok później znów stanął w szranki na pustyni. W 2010 roku liczył, że tym razem wygra. Po pierwszym etapie prowadził, lecz później "zaczęły się schody". Wypadł z trasy i pokiereszował ręce. "Młodszy i gniewny, wkurzony na maksa, że tego Dakaru nie wygram, z 38. miejsca dojechałem do mety na 5.! To było coś, ale dalej było mi mało" - wracał pamięcią do wydarzeń sprzed ponad dekady.W 2011 roku doznał następnego uszczerbku na zdrowiu, tym razem poważniejszego. Podczas etapu Dakaru2011, najechał na kamień, a jego pojazd wystrzelił w powietrze. Stało się to zaledwie 17 kilometrów przed metą. "Złamane palce lewej dłoni i kości śródręcza, wyplute i zmiażdżone dyski kręgosłupa szyjnego, rozbity quad. Musiałem wycofać się z dalszej rywalizacji" - zrelacjonował. RAJD DAKAR. RAFAŁ SONIK: ODPOWIADAM ZA PRACOWNIKÓW Rafał Sonik odsłania kulisy kontrowersji podczas Rajdu Dakar 2012 W 2012 roku pojawiły się problemy innej natury. Sonik opisał je szczegółowo w najnowszym tekście w mediach społecznościowych. Podczas badań technicznych sędzia uznał, że quad Polaka jest jednym z kilku pojazdów, które nie spełniają wymogów regulaminowych. Ostatecznie dopuszczono go do udziału w rajdzie, lecz wyniki naszego rodaka nie były ujęte w oficjalnej klasyfikacji.Sonik wyjawił, co konkretnie sobie wtedy pomyślał. I opisał, jak walczył o swoje racje. "Gdy ktoś Ci mówi, że jesteś oszustem to albo schylisz głowę, odwrócisz wzrok albo musisz z tym walczyć" - rozpoczął wpis. Potem przyszła kolej na wniosek do Francuskiej Federacji Sportów Motorowerowych. Zespół sportowca miał jedynie 5 dni na złożenie dokumentów, co więcej musiały być one w języku francuskim. Uporano się z naglącym terminem, lecz efekt był niezadowalający - decyzja odmowna.Sonik nie odpuszczał i zwrócił się do wyższej instancji, lecz również bez oczekiwanych rezultatów. Walczył dalej. "W Dakarze wywalczyłem czwarty wynik i zamierzałem go bronić. Wysłaliśmy kolejny wniosek do federacji międzynarodowej w Genewie, siedziby FIM. Niższa instancja – decyzja negatywna, wyższa instancja – negatywna" - opowiada.Ostatecznie sprawa trafiła do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. To najwyższa instancja rozstrzygającą kwestie dotyczące sportu. I tu Sonik odniósł sukces. Sam ten fakt jest znany, lecz teraz sportowiec odsłania kulisy. Na koniec wyjaśnił, że walczył tak zaciekle, ponieważ chciał obronić swoją reputację. Przy okazji zwrócił się do kibiców z apelem i przesłaniem. "Byłem i jestem osobą, w której wielu ludzi pokładało ufność. Nie mogłem pozwolić na to, aby się zawiedli. I Ty też sobie na to nie pozwól" - podsumował.