W środę odbyła się konferencja Orlen Teamu przed 44. edycją kultowego Rajdu Dakar. Zmagania światowej czołówki kierowców rozpoczną się wraz z początkiem roku. 1 stycznia w Arabii Saudyjskiej wystartuje prolog. Wśród Polaków na trasie powalczy Jakub Przygoński - jeden z najlepszych naszych kierowców rajdowych. Przygoński na Dakarze zadebiutował w 2009 roku. Wówczas ścigał się w kategorii motocykli. Później przesiadł się do samochodu rajdowego. Do tej pory jego najlepszym wynikiem jest czwarte miejsce w tym kultowym rajdzie. Przygoński wraz z Timo Gottschalkiem i całym swoim zespołem są już na ostatniej prostej przygotowań do rajdu. "To będzie kolejny Dakar, który będzie dużym wyzwaniem. Ustaliliśmy, że tajną bronią będzie samochód Mini Buggy z napędem na tył oraz możliwością regulacji ciśnienia opon z kabiny. Dwa czwarte miejsca są tym, co już mamy. Jestem zawodnikiem, który ściga się już 20 lat. Celem jest być jak najwyżej" - powiedział Przygoński. Kierowca przyznał, że bardzo ważny w przygotowaniach jest trening fizyczny. W jego wypadku to głównie bieganie, jazda na rowerze oraz ćwiczenia na siłowni. Wysoka forma fizyczna jest niezbędna pomimo tego, że może się wydać, że to tylko siedzenie w samochodzie. "Najważniejsze są testy w samochodzie. Ostatnie 3 miesiące testowaliśmy nowe ustawienia. Mamy już sprawdzonych wiele fajnych z nich i na rajd jedziemy z gotowymi już z takimi, które są sprawdzone. Rajd to wiele zmiennych. Chodzi o ustawienia na dany teren, bo samochód jest na to wrażliwy" - dodał 36-latek, który razem ze swoim pilotem spędził wiele godzin w samochodzie. Nowinki techniczne i wysoki poziom w Rajdzie Dakar Przygoński opowiedział o tajemnicach technicznych oraz o tym, czy jest możliwość podglądania innych zespołów. Okazuje się, że w dobie mediów społecznościowych trzeba być bardzo czujnym. "Analizowane jest wszystko dzięki internetowi. Sam przez ostatnie trzy miesiące nie udostępniłem żadnego treningu. Analizujemy każde zdjęcie. W tym roku dużo nowości" - nadmienił członek Orlen Teamu. Kierowca opowiedział, że ciężko jest na ten moment przewidzieć, kto będzie szybki. Według niego wiele okaże się po pierwszych dwóch, trzech dniach. Jedno jest pewne - obstawa jest bardzo mocna. "Nie lubię patrzeć na listę startową, bo przeraża. Jesteśmy gotowi na walkę, ale wszystko okaże się 14 stycznia" - zaznaczył Polak. Kierowcy już na samym początku będą musieli stawić czoła wyzwaniu. Dodatkową trudnością będą jak zwykle panujące warunki atmosferyczne. "Drugiego i trzeciego dnia będzie już etap maratoński. Nie mamy wtedy dostępnego serwisu. Kończymy i musimy radzić sobie sami. To trudność na samym początku. Część pojazdów ewoluuje w trakcie rajdu To ważne, żeby wszystko działało, aby nie stracić czasu. Ścigamy się w Dakarze, ale rano będzie bardzo zimno - około zera stopni. W drugiej części dnia z kolei ciepło, więc wahania temperatur będą duże" - powiedział Przygoński. Motocykle a samochody. Kto ma ciężej na Dakarze? Czwarty zawodnik poprzedniej edycji Rajdu Dakar odpowiedział też na pytania o przewagę w komforcie nad zawodnikami, którzy ścigają się na motocyklach oraz quadach. Odpowiedział z perspektywy uczestnika rajdu, który kiedyś sam startował w kategorii motocykli. "W samochodzie drugi człowiek musi przekazać słownie informację i musi to zrobić szybko. Często motocykliści zastanawiają się, dlaczego samochody się gubią. To trochę taki głuchy telefon. Na motocyklu też dużo więcej widać. W samochodzie musimy zatrzymać się, zwolnić, obrócić. Mamy element ludzki w nawigowaniu. Gdy w krytycznym momencie pojawiają się niesnaski, nie jest wesoło" - porównał uczestnik 44. edycji Rajdu Dakar. "Dakar to jeden wielki wyścig. Walczymy o sekundy i nawet jedno odpuszczenie gazu to starta setnych sekundy. Gdy chce się walczyć o czołówkę, nie ma odpowiedniego momentu na to, żeby się zatrzymać. Zabierzemy ze sobą narzędzia - sprzęgło, wałek i półoś. Te rzeczy można szybko naprawić. W razie awarii trzeba sobie szybko poradzić. Elementem gry są koła. Ewentualna zmiana trwa około dwóch minut. Jeśli na 300 kilometrach nie przebije się opony, można dużo zyskać" - zdradził jeszcze. Ponieważ rajd startuje tuż po Nowym Roku, kierowcy podczas świąt z tyłu głowy będą myśleli o tym, co wkrótce czeka ich w Arabii Saudyjskiej. Jak będą wyglądały święta o Jakuba Przygońskiego i czy może on sobie pozwolić na skorzystanie z walorów uginającego się pod naporem jedzenia stołu? "Plus-minus 5 kilogramów nie ma wpływu. Wigilia to dobry czas dla nas wszystkim. Można zająć się rodziną, wypocząć i nikt już nie dzwoni. Zaraz po świętach wylatujemy na Dakar. Co roku moment świat miło wspominam. W tym roku wylatuję z Polski 27 grudnia, 28 i 29 grudnia są testy oraz badania techniczne, a 1 stycznia jest już prolog" - dodał Przygoński. AB