Wiśniewski awansował z szóstego na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, po tym jak kłopoty techniczne wyeliminowały dwóch wyprzedzających go rywali. Z dalszej jazdy musiał zrezygnować m.in. dotychczasowy wicelider Francuz Alexandre Giroud. Problemy nie ominęły też polskiego zawodnika, który na przedostatnim etapie uzyskał piąty czas. - Za nami bardzo ciężki etap, który dał się we znaki zarówno zawodnikom, jak i sprzętowi. Przez pierwsze 200 kilometrów trzymałem naprawdę dobre tempo. Niestety, później dwa razy przebiłem oponę, dodatkowo wygiąłem felgę. Jadąc, cały czas musiałem monitorować powietrze. To trochę wybiło mnie z rytmu - podkreślił. Wiśniewski nie ukrywa, że w głębi duszy ma nadzieję na jeszcze wyższą pozycję. - Awans na czwarte miejsce w "generalce" bardzo mnie cieszy. Po cichu liczę na to, że uda się jutro powalczyć o jeszcze więcej - przyznał pochodzący z Wyszkowa zawodnik. Do tej pory jego najlepszym wynikiem w Dakarze było piąte miejsce przed rokiem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Jednak, aby Polak awansował na podium, z rajdu musiałby się wycofać jeszcze jeden wyżej sklasyfikowany od niego zawodnik. Obecnie do zajmującego trzecie miejsce Amerykanina Pablo Copettiego traci prawie trzy godziny, a do prowadzącego Argentyńczyka Manuela Andujara blisko siedem. Rywalizacja quadów nie miała w tym roku licznej obsady. Wystartowało 14 uczestników, a obecnie pozostało 10. W piątek uczestnicy Dakaru przejadą z Janbu do Dżuddy. Ostatni etap liczy 452 km, w tym odcinek specjalny to 225 km.