We wtorek zawodnicy pokonali pętlę ze startem i metą w Neomie. Jej trasa miał 574 km, w tym 465 km odcinka specjalnego. Peterhansel odniósł 81. zwycięstwo w Dakarze, pecha miał natomiast jego najgroźniejszy rywal Katarczyk Nasser Al-Attiyah, który zajął drugie miejsce ze stratą 12 minut po dwóch "kapciach". Po wtorkowym etapie Peterhansel, nazywany "Monsieur Dakar", ma już nad rywalem blisko 18 minut przewagi. Z powodu przebitych opon tym razem odległe, 24. miejsce zajął Przygoński (Toyota), ale utrzymał czwarte miejsce w rajdzie. Niebezpiecznie zbliżył się do niego piąty w klasyfikacji doświadczony Hiszpan Nani Roma (Prodrive), który ma już tylko 26 minut straty. - To był bardzo trudny etap, na 200. kilometrze mieliśmy przebite dwie opony. Niedługo potem była trzecia, co oznaczało, że nie mieliśmy już zapasu. Ostrożnie kontynuowaliśmy wyścig, ale złapaliśmy kolejnego flaka, próbowaliśmy naprawić i tak jechaliśmy kolejne 100 km. Zaledwie 100 km przed metą musieliśmy się jednak zatrzymać i czekać, aż ktoś nam da swoje koło, na szczęście Shameer Variawa zatrzymał się, aby nam pomóc - relacjonował na mecie Przygoński. Wydawało się, że bohaterem etapu ze startem i metą w Neomie będzie Francuz Matthieu Serradori (Century), który prowadził przez większą część oesu, ale awaria pozbawiła go szans na zwycięstwo. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Dziewiąty etap rozpoczął się źle dla Polaków, bowiem już na 22. kilometrze odcinka specjalnego ciężki wypadek miał motocyklista Orlen Teamu Maciej Giemza (Husqvarna) i musiał zrezygnować z dalszej jazdy. We wtorek z powodu wypadków wycofali się także m.in. wicelider Dakaru Australijczyk Toby Price (KTM) i Argentyńczyk Luciano Benavides (Husqvarna). Obaj z podejrzeniami złamań zostali przetransportowani do szpitala w Tabuku. - Uległem wypadkowi przy prędkości 100-110 km na godzinę. Jechałem pod słońce i w kurzu, bo szybko dogoniłem zawodnika, który jechał przede mną. Uderzyłem w duży kamień i kilkukrotnie rolowałem z motocyklem. Chciałem jechać dalej, ale przy podnoszeniu motocykla zauważyłem, że coś jest nie tak. Okazało się, że mam zerwane więzadła po lewej stronie w barku i dwa złamania w prawej stopie. Nie byłem w stanie kontynuować jazdy i musiałem się wycofać - relacjonował Giemza. Przed wtorkowym etapem Giemza zajmował 17. miejsce w klasyfikacji generalnej. Wcześniej z Dakaru wycofali się Adam Tomiczek oraz Jacek Bartoszek i w rywalizacji motocyklistów z Polaków pozostał już tylko Konrad Dąbrowski. We wtorek najszybszy był brat Luciano, Kevin Benavides (Honda), a prowadzenie w klasyfikacji rajdu utrzymał trzeci na etapie Chilijczyk Jose Ignacio Cornejo Florimo (Honda). Jedyny pozostały w stawce Polak Konrad Dąbrowski (KTM) był 33. i w "generalce" awansował na 31. pozycję. Kamil Wiśniewski był siódmy wśród kierowców quadów. Niespodzianka w rywalizacji cięążarówek. Etap wygrała czeska załoga Martina Macika, która wyprzedziła Kamazy. Jednak po dziewięciu etapach na czele znajdują się trzy rosyjskie pojazdy. W klasie lekkich pojazdów UTV Marek Goczał i Rafał Marton zajęli trzecie miejsce. W klasyfikacji generalnej trzecią pozycję utrzymali Aaron Domżała i Maciej Marton, którzy we wtorek zajęli w swojej kategorii siódme miejsce. Goczał z Martonem powetowali sobie tym samym poniedziałkowe niepowodzenie, gdy wprawdzie uzyskali szósty czas, ale później otrzymali godzinę kary za nieregulaminowe zachowanie na biwaku podczas etapu maratońskiego (testowali pojazd w nieodpowiednim miejscu). Dzień później uzyskali swoje pierwsze dakarowe podium. W klasie UTV trzeci z rzędu etap, a piąty w tegorocznej edycji wygrali Chilijczycy Francisco Lopez Contardo oraz Juan Pablo Latrach Vinagre i objęli prowadzenie w klasyfikacji generalnej. O 12.25 wyprzedzają Amerykanina Austina Jonesa i Brazylijczyka Gustavo Gudelmina oraz o 38.03 Domżałę i Martona, którzy we wtorek stracili blisko pół godziny do zwycięzcy.