Grzegorz Wojtowicz, Interia: Wygrany wysoko mecz ze Śląskiem Wrocław jednoznacznie podsumował sezon w waszym wykonaniu. Po prostu wyraźnie zdominowaliście rozgrywki drugiej ligi. - Krytycy czy hejterzy zarzucą nam, że z takim składem nawet pani sprzątająca by wygrała tę ligę. Zgadzam się z nimi całkowicie, ale proszę pamiętać też o presji, jaka towarzyszyła zawodnikom od pierwszego meczu. Nie gra się łatwo z pozycji faworyta. Dlatego chciałbym bardzo podziękować moim zawodnikom, bo sprostali oczekiwaniom, zrealizowali postawione przed nimi cele i nie zwracali uwagi, na to, co inni o nich mówią, tylko robili swoje. Średnio wygrywaliśmy różnicą ponad 20 punktów. W koszykówce mówi się, że jest to różnica dwóch klas. To tylko pokazuje, jak silnym byliśmy zespołem. To była naprawdę zgrana ekipa dobrze rozumiejących się wojowników. A teraz jesteśmy bardzo szczęśliwi. W meczach play off uzyskaliście bilans 10-0. Najwyższa forma przyszła w najbardziej odpowiednim momencie. - Od tego są trenerzy. Mają tak przygotować zespół, aby wygrywał te najważniejsze spotkania. W całym sezonie ponieśliśmy tylko jedną porażkę, ale to tylko jeszcze bardziej scementowało nasz zespół i pokazało, jak w fazie kryzysu potrafiliśmy się wspierać nawzajem. W play off trafialiście na same uznane marki w polskiej koszykówce jak: Zagłębie Sosnowiec, ŁKS Łódź, Górnika Wałbrzych, AZS Lublin i Śląsk Wrocław. R8 Basket Kraków dopiero buduje swoją markę. - I staramy się budować ją jak najlepiej. A to, że mieliśmy okazję zagrać i pokonać tak uznane firmy, dawało nam dodatkowy powód do satysfakcji. To była duża promocja koszykówki w Krakowie. W minionym sezonie promował tę dyscyplinę AZS AGH Kraków, niestety spadł w pechowych okolicznościach z pierwszej ligi, ale liczę, że godnie ich zastąpimy. Gdy w czerwcu zeszłego roku dostał pan propozycję pracy w R8 Basket, były jakieś wątpliwości? - Oczywiście, że były, zwłaszcza że miałem też inne propozycje, ale po rozmowie z Marcinem Kękusiem i z naszym głównym sponsorem stwierdziłem, że warto zaryzykować. Michał Hlebowicki przyznał, że gdy pierwszy raz zadzwonił pan do niego z propozycją gry w R8 Basket, to zapytał, czy to jest żart. Trudno było przekonać zawodników, aby do was dołączyli? - Takiego budżetu jak my nie mają kluby w pierwszej lidze, a nawet niektóre w ekstraklasie, dlatego mogło się wydawać, że jest to bajka, ale zawodnicy nam zaufali. To, co zostało im obiecane, to otrzymali i stworzyli fajny kolektyw. A kto w tym kolektywie był wiodącą postacią? - Takim czynnikiem X był Michał Hlebowicki. To najstarszy i najbardziej doświadczony zawodnik, którzy trzymał w ryzach szatnię. Na boisku też potrafił pokazać, że z niejednego pieca chleb jadł i wielu młodszych koszykarzy wiele się od niego może uczyć. Z kolei Jakub Załucki eksplodował z formą na play off i zasłużenie został wybrany MVP tej fazy rozgrywek. - W sezonie zasadniczym Kuba też grał bardzo dobrze. To zawodnik, który musi jeszcze popracować nad grą w obronie, bo w ataku spokojnie poradziłby sobie na poziomie ekstraklasy. Pan jeszcze niedawno mówił, że nie wie, czy poprowadzi zespół w przyszłym sezonie. Teraz padła deklaracja sponsora, że chce, aby sztab trenerski został bez zmian. Czy myśli pan już o następnym sezonie, w którym wyzwania będą znacznie większe? - Bez względu na to, czy będę dalej tutaj pracował, czy nie, już rozmawiam z zawodnikami o przyszłym sezonie. Jestem bardzo wdzięczny, że R8 dało mi szansę i dlatego staram się odwdzięczyć. Na pewno zawsze będę wspominał ten sezon. W tym klubie jest bardzo dobra atmosfera na budowanie wielkiej koszykówki w pięknym mieście Krakowie. Czyli pan jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji? - Trenerzy mówią - tam dom twój, gdzie praca twoja. Teraz przystąpimy do rozmów, liczę na to, że się porozumiemy, a jak nie, to podamy sobie ręce i rozejdziemy się w zgodzie. Wiem, że do klubu wpłynęło wiele ofert, m.in. od Andrieja Urlepa. Wiem, jak działa ten biznes. Jeśli przyjdzie tutaj trener z większym nazwiskiem, to przyjmę to z pokorą. Nie ukrywam, że dzięki takiemu sezonowi, ja również dostałem kilka propozycji, które obiecałem rozważyć. A jak pan planuje spędzić najbliższe dni? Rozmowy kontraktowe i urlop? - Kontrakt mam ważny do 30 maja, ale już od środy muszę być w Radomiu na zgrupowaniu reprezentacji U18, gdzie jestem asystentem pierwszego trenera. Na pewno jednak telefony będą wykonywane zarówno do zawodników, jak i prezesów. Tak więc czeka mnie wciąż gorący czas. I na koniec chciałbym zapytać, o to, co sobie pan pomyślał, gdy zabrzmiała syrena kończąca ostatni mecz sezonu ze Śląskiem? - Poczułem się szczęśliwy i spełniony. Ten sezon dedykowałem mojej mamie, którą bardzo pozdrawiam. Udało nam się zbudować zespół, który przegrał w sezonie tylko jeden mecz. To był fajny team, z którym miałem ogromną przyjemność pracować. Przychodziłem na treningi z uśmiechem na twarzy. Dzięki tym chłopakom, pani prezes, sponsorowi przeżyłem wspaniałą przygodę i nikt mi tego nie zabierze. Rozmawiał Grzegorz Wojtowicz