Krakowianie w I rundzie łatwo rozprawili się z Zagłębiem Sosnowiec. Z kolei łodzianie dopiero w trzecim meczu rozstrzygnęli rywalizację z Turem Bielsk Podlaski. - Dobrze, że gramy z ŁKS-em, bo mamy z nimi rachunki do wyrównania - twierdzi trener Rafał Knap. - Oni nazywają nas trochę pogardliwie "milionerami z Krakowa". Zamierzamy na parkiecie podpowiedzieć na te zaczepki. Nikt tak nie potrafi zmobilizować drużyny, jak rywal. Zapewniam, że nie będzie gościnni - deklaruje Knap, który przypomina, że drużyna ma do wyrównania z ŁKS-em sportowe rachunki. - W przedsezonowym turnieju w Łowiczu przegraliśmy z nimi dwudziestoma punktami. Ten mecz był bez znaczenia, byliśmy w trakcie przygotowań, dopiero się zgrywaliśmy, do gry przystąpiliśmy wysiadając prosto z autokaru - opowiada szkoleniowiec krakowskiego zespołu. - Dla mnie tak wysoka porażka była najlepszym rozwiązaniem w kontekście pierwszych meczów sezonu, bo spowodowała dodatkową mobilizację. Moi zawodnicy pamiętają jednak o tej wpadce i bardzo chcą się zrewanżować - dodaje Knap, który ma dobrze rozpracowanego rywala. - Nie byłem w Łodzi na ich ostatnim meczu z Turem, ale mamy to spotkanie na serwerze i dokładnie je analizujemy - twierdzi trener Knap. ŁKS to zespół złożony z młodych chłopaków, w większości pochodzących z Łodzi. Mają wysoki skład, ale dobrze też trafiają rzuty z dystansu. W zbliżonym występują od dłuższego czasu, więc są zgrani. Dobrym duchem tej drużyny jest doświadczony rozgrywający Piotr Trepka. Krakowianie w spokoju przygotowywali się do niedzielnego meczu. Trener Knap miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Normalnie trenuje już Michał Hlebowicki, który opuścił spotkania z Zagłębiem Sosnowiec z powodu kontuzji. Niedzielne spotkanie w małej hali Tauron Areny (początek godz. 16, wstęp wolny) będzie miało efektowną oprawę, a w konkursie na celny rzut z połowy boiska będzie można wygrać nawet 6 tysięcy złotych. Grzegorz Wojtowicz