Siedmioetapowy TdS rozegrany zostanie w dniach 30 grudnia - 7 stycznia, natomiast zimowe igrzyska w Pjongczangu odbędą się od 9 do 25 lutego. Z powodu zbyt krótkiego odstępu czasu pomiędzy tymi imprezami wiele gwiazd kobiecych biegów narciarskich zrezygnowało ze startu. Wśród nich są najlepsze obecnie biegaczki narciarskie. Norweżki Marit Bjoergen i Heidi Weng zdecydowanie odmówiły, a Ingvild Flugstad Oestberg i Astrid Jacobsen wystartują tylko w kilku etapach. Już wcześniej zapowiedziały nieobecność Szwedki Charlotte Kalla, Ida Ingemarsdotter, Ebba Andersson i Stina Nilsson. Nie wystartuje też prawdopodobnie Finka Krista Parmakoski. Przed kilkoma dniami Vegard Ulvang, szef komitetu biegów narciarskich przy międzynarodowej federacji narciarskiej (FIS) wyraził zaniepokojenie nieobecnością gwiazd biegów narciarskich. W rozmowie z norweskim dziennikiem "Verdens Gang" Ulvang, który był jednym z pomysłodawców Tour de Ski, organizowanego od sezonu 2006/2007, zauważył, że "w ten sposób na starcie nie pojawią się zawodniczki, które w czterech ostatnich edycjach zajmowały wszystkie miejsca podium w klasyfikacji generalnej. Nie podoba mi się, że największe gwiazdy zdecydowały się zrezygnować z tej prestiżowej imprezy, ponieważ w ten sposób straci ona poważnie na wartości". Przypomniał, że przez lata swojego istnienia TdS udowodnił, jak ważną jest imprezą w terminarzu Pucharu Świata, a także przyczynił się do popularyzacji tej dyscypliny. - Kiedy przed rokiem Stina Nilsson walczyła o podium, gwałtownie wzrosła oglądalność telewizyjna w Szwecji. Kiedy z kolei niezapomniana dla TdS, czterokrotna triumfatorka Justyna Kowalczyk wygrywała przez kilka sezonów, to w Polsce odnotowywaliśmy niewiarygodną wręcz oglądalność na poziomie 4-5 milionów widzów - przypomniał. Dwukrotna mistrzyni olimpijska Charlotte Kalla, która wygrała też drugą edycję TdS w sezonie 2007/2008, jako pierwsza odpowiedziała na zarzuty Ulvanga. - To niekwestionowany fakt, że TdS to bardzo prestiżowe zawody, lecz przede wszystkim dla FIS, który chce wykorzystać świąteczny okres dla pokazania dyscypliny na świecie i pozyskiwać dodatkowych sponsorów - powiedziała biegaczka na łamach szwedzkiego dziennika "Expressen". Podkreśliła, że "dla nas, zawodniczek, a to my przecież jesteśmy głównymi aktorkami tego show, te intensywne i wyczerpujące zawody odbywają się w nieodpowiednim terminie. Za krótka jest przerwa przed olimpiadami i mistrzostwami świata. Tylko raz na cztery lata termin jest idealny, w sezonach, kiedy nie mistrzostw. Dlatego proponuję ustalenie innego terminu, odpowiadającego wszystkim. Start nie jest przecież obowiązkowy, a my mamy prawo mieć inne priorytety, jak na przykład medale olimpijskie".