- Nasi sportowcy, co do których nie ma podejrzeń dopingowych, będą mogli walczyć o medale. Oczywiście brak flagi i hymnu to wielki minus - podkreślał szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Aleksander Żukow. Rosyjskie media podkreślają, że MKOl wykazał łaskawość, dzięki wystąpieniu Jewgienii Miedwiediewej, najlepszej łyżwiarki figurowej świata, która mając lat 18 od dwóch lat niepodzielnie panuje w swoim sporcie. Miedwiediewa miała płomienny występ tym razem nie na lodzie, ale przed decydentami z MKOl-u. - Do samego końca starałam się nie zwracać uwagi na negatywne wiadomość, związane z rosyjskim sportem. Uważałem, że my, "czyści" sportowcy nie musimy się o nic martwić. Jeśli ktoś faktycznie naruszył przepisy antydopingowe, to my faktycznie nie mamy z tym nic wspólnego - przemawiała Miedwiediewa. - W 2014 roku miała 14 lat. Nawet nie jeździłam na zgrupowania seniorskiej kadry Rosji. Pjongczang jest dla mnie pierwszą w życiu szansą na poczucie prawdziwej atmosfery igrzysk. Nie rozumiem, dlaczego ja i moi koledzy z reprezentacji Rosji mieliby być tej szansy pozbawieni - pytała retorycznie łyżwiarka. - Brałam udział w różnych zawodach, dostąpiłam też zaszczytu, wygrywając dwukrotnie mistrzostwa świata, ale występ na igrzyskach to coś zupełnie innego, to spełnienie marzeń! - podkreślała. W Rosji, nazajutrz po wyrzuceniu tego kraju z IO w Pjongczangu wszystko wróciło do normalnego porządku. Ogólnokrajowy kanał "Rassija 1" emitował kolejny odcinek show "Dobrowolcy 2017" (Ochotnicy 2017), a informacyjna "Rassija 24", taki nasz TVN24 czy TVP Info podkreślała, że nie ma jednoznacznych dowodów na udział państwa w procederze stosowania i ukrywania dopingu. Cytowała też władze światowej piłki nożnej - FIFA, które uspokajają, że przygotowania do MŚ 2018 w Rosji przebiegają bez zakłóceń. Przy okazji stacja zaprezentowała supernowoczesny samolot bojowy SU-57, którego nie wykryją żadne, nawet amerykańskie radary. W połączeniu z informacją, wedle której rosyjskiej delegacji do MKOl-u szefował były agent KGB Witalij Smirnow widać czarno na białym, że na wschodzie bez zmian. Smirnow, w czasach ZSRR, był nie tylko agentem, ale też ważnym działaczem sportowym. Teraz, po "pieriestrojce" sam Władimir Putin powierzył mu rolę szefa Rosyjskiej Komisji Antydopingowej. - Każdy mówi o tym jak ukarać Rosję, ale nikt nie zastanawia się jak jej pomóc - zwracał uwagę Smirnow wczoraj w Lozannie, gdzie MKOl ogłosił swój werdykt. Z kolei Żukow zapowiedział odwołanie od decyzji MKOl-u do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Sęk w tym, że MKOl nałożył karę w ślad za materiałem dowodowym przeprowadzonym przez kanadyjskiego profesora prawa Richarda McLarena. Ten autorytet udokumentował zaangażowanie rosyjskiego rządu, służb bezpieczeństwa, a także przedstawicieli ministerstwa sportu w tuszowanie przypadków stosowania dopingu przez rosyjskich sportowców. W grudniu ubiegłego roku McLaren dowiódł, że ponad tysiąc rosyjskich sportowców było zamieszanych w sponsorowany przez państwo doping, bądź czerpało z niego korzyści. Szef MKOl-u Thomas Bach wie swoje: - Raport naszej komisji, która badała sprawę dopingu w Soczi nie pozostawiają wątpliwości. To był bezprecedensowy atak na integralność igrzysk olimpijskich i sportu. Jako byłemu sportowcowi jest mi bardzo żal wszystkich "czystych" zawodników, którzy na tej manipulacji Rosji ucierpieli - podkreślał. W światowej rodzinie olimpijskiej nie brakuje opinii, że MKOl i tak okazał się łagodny dla Rosji. Zamiast bezwzględnie wyrzucić wszystkich jej sportowców, uczynił krok w tył, podobnie jak 17 miesięcy temu, gdy większości rosyjskich zawodników zezwolił na start podczas IO w Rio de Janeiro. Być może MKOl chciał, by był wilk (światowa opinia publiczna) syty i owca (sportowa "czysta"dopingowo Rosja) cała. Tu znajdziesz więcej o wyrzuceniu Rosji z IO!Michał Białoński