Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Czy Czeszka Zdrahalova, która przyjechała za panią i nie "pociągnęła" pani tak jak Amerykanka Bowe - Natalię Czerwonkę, była dobrą przeciwniczką? Luiza Złotkowska, łyżwiarka szybka reprezentacji Polski: - Tak, nie mogę na nią narzekać. Bieg nie był zły, to mój najszybszy wynik na torach nizinnych, jaki uzyskałam w tym roku, więc było dobrze. Serce chciało jeszcze lepiej. Nie ukrywam, że chciałam przejechać ten dystans lepiej. Niestety, nogi nie nadążyły za sercem. Na jednym wirażu wyrzucało panią z toru. Co się działo? - Miałam trochę problemów z lewą łyżwą na wirażu. Nie wiem, czy była źle naostrzona, raczej nie, bo sprawdzałam i były ostre. Kilka razy mi zjechała łyżwa, może źle się układałam na wirażu i siła odśrodkowa mnie wyrzucała. Będę musiała to skorygować przed kolejnym wyścigiem. Liczyłam na czas o sekundę lepszy: 1:58.0. Nie ma co oczekiwać tego, żebym stawała na podium na tym dystansie. W tym sezonie najlepszy mój wynik na PŚ to było coś około 30. miejsca. Na podium nie liczyłam, chciałam przejechać jak najlepiej. Paradoksalnie zmęczyłam się bardziej niż dwa dni temu, w biegu na trzy kilometry. Miejsce słabsze, ale nie codziennie jest niedziela. Na jaki dystans się pani bardziej nastawia? - Jak na każdych igrzyskach, na bieg drużynowy. To jest "konik" damskiej reprezentacji. Którą to konkurencję trochę mało trenujemy, jak słyszałem od Natalii Czerwonki. W porównaniu do Japonek czy Holenderek. Czy to nie zaszkodzi? Pospolite Polek ruszenie na starcie w Soczi dało medal. - W Vancouver też dało medal. W tym roku byłam trochę odsunięta od drużyny. Nie wiem, czy się do tego przyznawać, ale ostatni bieg drużynowy jechałam w styczniu 2017 roku. Zdarzało nam się trenować w tym składzie. Ale ja nie czuję żadnych obaw przed tym startem. Holendrzy prowadzą statystyki i ze wszystkich zawodniczek z Pucharu Świata właśnie ja w biegu drużynowym startowałam najwięcej razy. Nawet Ireen Wuest, czy Japonki nie pokonały go tyle razy, co ja. Czuję się w tej konkurencji dobrze. I wiem, że mogę być dla tego wyścigu mocnym punktem w reprezentacji Polski. Ale trzeba nam jeszcze dopracować kilka rzeczy. Na pewno tuż po starcie indywidualnym Natalii Czerwonki, czyli po wtorku będziemy musiały popracować. Już nie nad formą, bo z tym już nic nie zrobimy. Praca, która od tej strony miała być zrobiona, została wykonana. Będziemy musiały dopracować techniczne i taktyczne elementy. Nie ma niewystarczającego czasu na to, bo nikt na naszą prośbę nie przesunie startu. Musimy na 19 lutego być gotowe. I tyle! Jest optymizm przed startem drużynowym? - Mam cztery starty na tych igrzyskach i staram się do każdego podchodzić po kolei. O biegu drużynowym zaczynam myśleć dopiero teraz. Jutro siądziemy i zaczniemy myśleć na poważnie, co z tym zrobić. Czy w wiosce rozmawiacie o nieudanym początku igrzysk dla Polaków? Nadal jesteśmy bez medalu. - Wie pan, ile medali mieli polscy sportowcy na zimowych igrzyskach przez ostatnie 50 lat? Igrzyska trwają trzy dni, a pan mówi, że nie mamy medali (śmiech)?! Bo taki jest fakt. Pytam czy rozmawiacie w wiosce między sobą. Na zasadzie: "Skoczkom się nie udało, może się uda później im, albo komuś innemu". - Tu się nic nie udaje. Każdy medal olimpijski polscy sportowcy, kibice, a przede wszystkim dziennikarze powinni traktować jako ogromny sukces, a nie... Obowiązek? - Nazwałabym to inaczej, w każdym razie nie należy karcić sportowców za to, że nie zdobywają medali. Pan pewnie zna historię polskiego sportu i wie, że medale igrzysk nie rosną na gruszce (śmiech). Wszyscy sportowcy na całym świecie chcieliby je zdobywać. Historię Kultury Fizycznej zdałam na piątkę, jakby chciał pan kiedyś korepetycje. Pięknie, gratuluję. Dlaczego treningów drużynowych było tak mało i czy przed Soczi było ich więcej? - Pierwsze pytanie proszę skierować do trenera Krzysztofa Niedźwiedzkiego. A co do liczby treningów, hmmm. Przed Soczi było ich sumarycznie więcej. Czujecie się jedną drużyną, skoro trenujecie każda ze swoim trenerem? - Właśnie. Hasztag skupiający naszą reprezentację #JesteśmyJednąDrużyną mógłby bardziej w nas uderzać. Ja z Natalią Czerwonką na pewno jesteśmy zgranym duetem Myślę, że Kaśka Bachleda-Curuś da się wciągnąć w tę atmosferę igrzysk i że razem będziemy mogły zdobywać laury. Ja nie mówię, że staniemy na podium, bo rozdawanie medali przed startem jest co najmniej nie fair w stosunku do sportowców. Każda z nas pracowała ciężko. Szczerze powiem, że przez te cztery lata przetrenowałam najwięcej w mojej karierze. Nigdy tak solidnie się nie przygotowywałam: bez żadnej kontuzji, większych wypadków. Ale cóż, czasami więcej nie znaczy lepiej. Na lodzie rozumiecie się bez słów? - Będziemy to ćwiczyć od środy. Rozmawiał i notował w Ganguengu Michał Białoński Każda sekunda igrzysk tylko w Eurosport Player