Michał Białoński, eurosport.interia.pl Spodziewałeś się, że będzie ciężko w meczu z Czechami. Wojtek Wolski: Tak, mocno i szybko grają. Widzieliśmy, że będzie ciężko, ale mieliśmy szansę wygrać i to jest pozytywne. Musimy zapomnieć o porażce i koncentrować się na kolejnych wyzwaniach. Rzut karny wykorzystałeś po mistrzowski, zwodem i strzałem pod poprzeczkę. - Trenowałem to na ostatnich zajęciach, wiedziałem, że karne są możliwe. Dobrze, że strzeliłem, szkoda, że moim kolegom się nie udało. To turniej i jeśli przyjdzie ci przegrać, to lepiej w fazie grupowej niż pucharowej. - Dokładnie i może to będzie dla nas sygnał ostrzegawczy, abyśmy się przygotowali do następnego meczu z Koreą, a jeśli awansujemy do dalszej fazy, to nie ma miejsca na pomyłkę. Zaczyna się faza pucharowa i każda porażka odsyła cię do domu. Dzisiaj nam nie wyszło, ale chłopaki dobrze grali, pokazali dobre przygotowanie. Po prostu nam nie wyszło. W meczu z Koreą jesteście wielkim faworytem, ale oni mają kilku Kanadyjczyków w składzie, będą mieli niesamowite wsparcie z trybun. - Mają dobrą drużynę. Wiem, że mamy wygrać, ale nie będzie to łatwy mecz. W ostatniej potyczce z nami pokazali, że potrafią strzelać bramki. Musimy być gotowi! Jak się czułeś? - Dobrze, miałem małą kontuzję, używałem taśm stabilizujących mięsień. Teraz wszystko jest w porządku, gramy dalej. Polaków nie ma na igrzyskach od 1992 roku. Bardzo długo. - Ja niestety nie będę grał dla Polski. Fajnie by było, gdyby w końcu Polska awansowała. Wiem, że raczej się to nie uda na następne igrzyska, ale za osiem, 12 lat może Polacy pojadą w hokeja na olimpiadę. Jak by awansowali, to byłoby wspaniale! Może awansują ci chłopcy, których uczyłeś gry w hokeja na kwietniowym obozie szkoleniowym Jariego Byrskiego w Krakowie? - Nie mogę tego wykluczyć. Chłopaki mają talent, a jeśli mi czas pozwoli i - co najważniejsze - żona mnie puści, to znowu przyjadę do Polski szkolić hokejowy narybek. W Gangneung Hockey Centre rozmawiał Michał Białoński