Dziewięć dni zajęło "Biało-Czerwonym", by zdobyć pierwszy medal IO w Pjongczangu, a uczynił to niezawodny Kamil Stoch, dopisując do swojego dorobku trzeci złoty krążek olimpijski. Nie od dziś wiadomo, że Polska nie jest potęgą w konkurencjach zimowych, ale najliczniejsza w historii 62-osobowa reprezentacja rozbudziła apetyty wielu kibiców na spektakularne sukcesy. Niewielu dopuszczało do siebie myśl, że wyniki na dwóch poprzednich igrzyskach (po sześć medali), były dorobkiem ponad stan. Cierpkie uwagi hejterów najmocniej dotknęły Weronikę Nowakowską, która najlepiej radziła sobie w biegu na 15 km, ale w ostatnim strzelaniu zepsuła pierwsze dwie próby i ostatecznie została sklasyfikowana na 21. miejscu. Rozczarowała w sprincie, zajmując dopiero 34. miejsce, a bieg pościgowy zakończyła na 30. lokacie. Jej odpowiedzią na falę krytyki, a zwłaszcza konkretny zarzut, jest mocne nagranie, które sportsmenka opublikowała w internecie. - Wszystkim tym, którzy twierdzą, że przyjechaliśmy tu na wycieczkę, to powiem, że w du... byliście i gów... widzieliście. Sorry - wypaliła Nowakowska, dwukrotna medalistka mistrzostw świata z Kontiolahti w 2015 roku. Rezonans na mocne słowa był na tyle spory, że Nowakowska postanowiła raz jeszcze zabrać głos. - Brzydko powiedziałam na InstaStory, ale dosyć mam tej poprawności politycznej, kiedy niektórzy plują na nas aż do przesady. Spodziewałam się tak naprawdę kolejnej fali hejtu, a tu brawa, oklaski, gratulacje - skomentowała Nowakowska zaistniałą sytuację. - Chciałam wam jeszcze powiedzieć kochani, bo jesteście kochani, że trawię, już prawie przetrawiłam. Przygotowuję się do sztafety, walczymy, bo jeszcze Polska nie zginęła - dodała zawodniczka. Nowakowska zakończy zmagania w Pjongczangu biegiem sztafetowym, który odbędzie się 22 lutego. AG Oglądaj igrzyska na żywo!