Po pierwszej serii Niemiec był piąty, a prowadził Stefan Hula. Obaj zamienili się miejscami po drugiej serii. Czwarty rywalizację zakończył Kamil Stoch. Konkurs trwał prawie trzy godziny i zakończył się po północy miejscowego czasu. Często był przerywany przez wiatr. - Drugi skok to był kosmos. To, że tak się to skończy, nigdy bym sobie nie wymarzył. Były ekstremalnie trudne warunki i trzeba było mieć trochę szczęścia, by oddać dwa dobre skoki. To po prostu niesamowite, że mogę stanąć na samej górze podium - powiedział 22-letni Wellinger, który w tym sezonie błysnął już w Turnieju Czterech Skoczni, w którym zajął drugie miejsce za Stochem. Dekoracja medalowa zaplanowana jest dopiero na niedzielę, a Niemiec zapowiedział, że teraz czas na świętowanie. Do kolejnego konkursu skoczkowie mają tydzień. - Dzisiaj cieszę się na piwo, a jutro na medal - powiedział. Zgodę na to dostał już od trenera Wernera Schustera. W pierwszych wywiadach po zdobyciu złota Wellinger nie był w stanie ukryć łez. Na antenie niemieckiego Eurosportu płakał i mówił, że to wszystko jeszcze do niego nie dociera. - Wiedziałem, że jeśli zrobię wszystko poprawnie będę mógł walczyć z najlepszymi, ale że to się tak skończy... Nadal właściwie nie wiem, co mam powiedzieć i myśleć - przyznał. To jego drugi złoty krążek olimpijski w karierze. Pierwszy wywalczył wraz z drużyną cztery lata wcześniej w Soczi. Wtedy miał zaledwie 18 lat i mówiono o wielkim talencie. - Oczywiście wpływ na mój rozwój miało wielu trenerów, ale najbardziej chyba Christian Winkler. Mam nadzieję, że siedzi teraz przed telewizorem w domu i też nie wie, co ma powiedzieć - skomentował skoczek. Schuster przyznał, że po pierwszej serii miał tylko nadzieję, że jury nie podejmie decyzji o przerwaniu rywalizacji. - Andi zasłużył na ten złoty medal. Na normalnej skoczni było w sumie osiem serii - treningowych, próbnych, konkursowych, a cztery z nich wygrał Wellinger - przypomniał. Przed czterema laty w Soczi na normalnej skoczni triumfował Stoch. W sobotę za Wellingerem uplasowało się dwóch Norwegów - Johann Andre Tande i Robert Johansson.