Dzisiaj tylko dwa skoki treningowe. Wystarczy? To nie była tylko moja decyzja. Trener zapytał, czy wszystko jest ok. Czy chcę już kończyć czy może iść jeszcze raz. Powiedziałem, że na dzisiaj wystarczy. Drugi skok to była wyjątkowa petarda. Gdybyś zdecydował się na jeszcze jeden raz, to mógłbyś przeskoczyć skocznię! (śmiech) A jakbym poszedł na czwarty, to by pewnie zabrakło wybiegu... Trening był bardzo dobry. Solidne skoki na dobrym poziomie. Układam sobie kolejne cegiełki do swoistego muru pewności siebie. Dlatego przyjemnie było przyjść tutaj i poskakać. A warunki? Dzisiaj były równe dla wszystkich. Czasami może tylko - nawet nie kierunek wiatru, ale termika była lepsza albo gorsza, ale generalnie nie można narzekać. Jest tak, jak powinno być. Każdy ma okazję pokazać swoje umiejętności. Nie miałbym nic przeciwko, gdy tak się utrzymało. Wróćmy jeszcze do tego muru i cegiełek. W których miejscach są jeszcze do poprawy? Zawsze, gdy skoki nie są równe i stabilne, próbujemy coś zmienić; skakać lepiej, mocniej. Cieszę się jednak, że skaczę z taką - powiedziałbym - łatwością. Skupiam się tylko nad tym, na czym powinienem. Reszta przychodzi sama. Po tych skokach, nie tylko twoich, ale też np. Dawida Kubackiego, widać, że reset wam się udał. Nie myślicie o tym, co się wcześniej wydarzyło. Patrzymy do przodu! Przed każdym skokiem staram się być skupiony, żeby był jak najlepszy. Skoro już tu przyjechałem, to chcę zrobić to, co do mnie należy. Rozmawiał i notował w Pjongczangu Michał Białoński