To będzie najbardziej intensywny dzień z udziałem polskich sportowców. Justyna Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec, Ewelina Marcisz i Martyna Galewicz od g. 10:30 Zanim rywalizację rozpoczną skoczkowie o godz. 10:30 polskiego czasu, na starcie stanie sztafeta biegaczek 4x5 km, w składzie: Martyna Galewicz, Justyna Kowalczyk, Ewelina Marcisz i Sylwia Jaśkowiec. Polki wystartują z numerem ósmym i chcą pozostać w ósemce, bo to oznacza stypendium dla każdej z nich, wsparcia na następny okres przygotowań.Faworytkami są Norweżki, Szwedki i Finki. Od g. 12:15 trzymamy kciuki za Monikę Hojnisz O godz.12:15 swój start w biegu masowym na 12,5 km rozpocznie biathlonistka Monika Hojnisz, która w poprzednim starcie, na 15 km, świetnie sobie poradziła, zajmując szóste miejsce. Dzisiaj będzie jedyną Polką na starcie. Faworytką jest Niemka Laura Dahlmeier i Słowaczka Anastasija Kuzmina. Skoczkowie od godz. 13:30 Konkurs na małej skoczni naszym Orłom nie wyszedł, w dużej mierze przez wiatr, który jednym wiał mocniej, drugim słabiej, a choć od kilku lat funkcjonują rekompensaty za wiatr, to one i tak nie zastąpią odległości, która powiewy pomagają uzyskać, bądź w tym przeszkadzają. Sęk w tym, że o ile pierwsze dwa dni treningowe, przed konkursem na dużej skoczni, przeprowadzone zostały w sprawiedliwych warunkach wietrznych, o tyle kwalifikacje już były w loteryjnych warunkach. Ryoyu Kobayashi dostał mocny wiatr (1.64 m/s) pod narty, dzięki czemu odleciał na rekord skoczni - 143,5 m. Na drugim biegunie znalazł się Dawid Kubacki, który miał słabsze noszenie (1.23 m/s), przez co skoczył tylko 127 m. - Skąd mój spokój i optymizm? Skoro wiatr przeszkodził mi dwa razy, raz w konkursie, a raz w kwalifikacjach, to do trzech razy sztuka - powiedział nam Dawid Kubacki. Jeśli ktoś z naszych sportowców jest pod dużą presją na tych igrzyskach, to głównie skoczkowie. Jechali przecież w roli faworytów, Kamil Stoch jest liderem Pucharu Świata, 10. jest Dawid Kubacki, 13. Stefan Hula, a 14. Piotr Żyła, którego nie zobaczymy, bo stracił formę. Sęk w tym, że "generalka" Puchar Świata to połączenie starszej historii, startów od początku sezonu, z tą nowszą, ostatnimi zawodami w Willingen. Na igrzyskach liczy się natomiast teraźniejszość. Jaką formę pokażą nasi zawodnicy dzisiaj? Od dwóch lat dba o nią austriacki fizjolog dr Harald Pernitsch, który codziennie analizuje przygotowanie fizyczne Stocha i spółki. Robi to na odległość. Wyniki badań otrzymuje mailowo, w ten sam sposób odsyła wskazówki co do bodźców treningowych. Tylko w roli kibica wystąpi dziś Piotr Żyła. - Piotrek przybił "piątkę", powiedział, żebyśmy dali "ognia". Nie było go z nami na skoczni podczas kwalifikacji, bo jest bardzo zimno, ale podczas zawodów wesprze nas osobiście - cieszy się Maciej Kot z takiego kibica. Kwalifikacje na dużej skoczni wygrał Robert Johansson, który zdobył brąz na normalnym obiekcie. Wyprzedził swego rodaka Johanna Andre Forfanga, który miał srebro w pierwszym konkursie. Mistrz z mniejszego obiektu - Andreas Wellinger był czwarty. Oni z pewnością włączą się dziś do walko o medale. - Zasada jest prosta: jak ktoś jest "w gazie" to bez względu na rozmiar skoczni skacze daleko i to się potwierdza - podkreśla Kot. W pierwszym konkursie o medal otarł się Stefan Hula, jednak na dużej skoczni nie wypada tak dobrze. W kwalifikacjach był 18., po skoku na 127 m. - Zabrakło mi energii w tym skoku, szybkości w pierwszej fazie lotu - ocenił Hula. - Na kwalifikacje było OK, ale w konkursie trzeba będzie normalnych, dobrych skoków. Nic na siłę, żadnego dokładania od siebie, bo nic z tego dobrego wychodzi. - Mówimy o tym nieszczęściu, a to już tydzień minął. Poza tym, czy ja wiem, że to takie nieszczęście? Patrzmy na to, co przed nami! Nie mamy wpływu na pogodę. Trzeba wierzyć w siebie i robić to, co się potrafi najlepiej. Natura będzie dla nas łaskawa, albo nie, to jest 50 na 50 - wykłada swój punkt widzenia Stefan Hula. Kamil Stoch imponował wczoraj spokojem. Gdy skończyliśmy z nim rozmawiać po kwalifikacjach, dobiegała północ. - Panowie, wyśpijcie się dobrze - rzucił na odchodne. Podszedł jeszcze do dwójki kibiców z Polski, jacy czekali na niego na trybunach. Poświęcił im chwilę i udał się do szatni. Cała Polska na skoczni, albo przed telewizorami znajdzie się już o godz. 13:30. Z Pjongczangu Michał Białoński