Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Życzyliśmy ci od początku wywalczenia emerytury olimpijskiej i dziś już ją masz! Gratulacje! (Zanim odpowiedział Stefan Hula, Dawid Kubacki krzyknął w żartach: Dlaczego już go na rentę wysyłacie? Niech jeszcze poskacze!) Stefan Hula: - Na emeryturę ani rentę jeszcze się nie wybieram. Jeszcze trochę poskaczę! Jestem bardzo szczęśliwy. Wszyscy spisaliśmy się dzisiaj na medal. Walczyliśmy do samego końca. To piękna chwila! Mamy pierwszy, historyczny medal na igrzyskach w konkursie drużynowym. To wspaniałe! Cieszmy się tym. Zapewniliście nam emocje w tym konkursie. Walka o srebro, choć przegrana, była imponująca! - To był piękny konkurs. Przyjemny, ze stabilną pogodą, pięknymi skokami. Była walka do ostatniego skoku i to dodało smaczku. Co tu więcej dodać. Drugim skokiem sprawiłeś, że wyprzedziliśmy Niemców o jeden punkt. - To był zdecydowanie najlepszy skok, jaki oddałem na tej skoczni. Bardzo się z niego cieszę. Ten pierwszy też był OK, ale mógł być lepszy. Nie ma co gdybać. I tak jest pięknie! Komu dedykujesz ten medal? - Jest dużo osób. Przede wszystkim żona, dzieci, rodzice, którzy zawsze mnie wspierali. Trenerzy, cały sztab. Wszyscy żeśmy na to ciężko pracowali i zasłużyliśmy. Stefan Hula, medalista olimpijski. To brzmi dumnie! - W sumie jeszcze do mnie nie dociera (śmiech). Emocje opadną i powoli to sobie uświadomię. Będziemy się wtedy naprawdę bardzo, bardzo cieszyć. To były emocje jak na ostatnich MŚ w lotach? - Chyba nawet większe, to przecież igrzyska! Była wielka szansa, którą wykorzystaliśmy. "Motylki" w brzuchu były, nie ukrywam tego, ale takie bardzo pozytywne. Każdy z nas spisał się świetnie i dla każdego wyrazy uznania. Daliśmy pokaz siły, pokazaliśmy, że jesteśmy świetną, mocną drużyną. Dziękuję także Piotrkowi Żyle, który nie skakał, ale był z nami i zawsze nas wspierał, jest zawsze naszym dobrym duchem. Rozmawiał i notował w Pjongczangu Michał Białoński Oglądaj igrzyska na żywo!