Nasz reprezentant był szósty na pierwszym treningu (131 m). Później nie poszło mu już tak dobrze, ale oddał poprawne skoki. W drugiej serii osiągnął 121,5 m (28. pozycja), a w trzeciej 125,5 m (22.). Ważne, że wiatr w końcu nie przeszkadzał skoczkom. - Nie było źle, choć patrząc na to, co się dzieje dookoła, myśleliśmy, że może być ciężko. Tymczasem trzy serie przebiegły bezproblemowo - powiedział Stefan Hula. Zapytany o przyczyny słabszego drugiego skoku, odparł: - To jest trening, więc może coś nie zagrać. Pozycja dojazdowa nie była do końca taka, jak być powinna. I tyle. Stefan Hula jest pewny siebie i nie czuje szczególnej potrzeby oddawania kolejnych próbnych skoków. - Na siłę nic się nie zrobi. Pozostaje więc spokój i robienie tego, co się umie. Myślę, że forma pozostała, bo jest dobrze. Trzeba czekać na kolejne dni i zobaczymy, jak to będzie wyglądało - powiedział nasz reprezentant przed sobotnim konkursem indywidualnym na dużej skoczni. - Trenerzy zadecydują dziś wieczorem albo jutro, czy jeszcze będziemy trenować. Myślę, że za wiele nie musimy skakać, bo tak jak pokazaliśmy w pierwszym skoku - wystarczyło przyjść skoczyć i jest OK - ocenił. - W tym momencie można jeszcze poprawić małe kwestie, ale nic na siłę i nie za wszelką cenę. Trzeba złapać czucie na dużej skoczni i ze spokojem do tego podejść - dodał Stefan Hula. Michał Białoński, korespondencja z Pjongczangu Oglądaj igrzyska na żywo!