- W drugiej serii zaniepokoił mnie skok Wellingera. Trafił na lepsze warunki i potrafił je wykorzystać. Kamil potrzebował więc również dobrego skoku. Spisał się świetnie i wygrał. Nawet nie wiem, co o tym powiedzieć - cieszył się austriacki szkoleniowiec Orłów. - Dawid w drugiej serii poszedł na pełne ryzyko i niestety w jego próbie były pewne braki techniczne, ale jeśli jesteś piąty na igrzyskach, to nie masz innego wyjścia - rozgrzeszał Kubackiego Horngacher. - Dziś już nie skupialiśmy się na aspektach technicznych, a jedynie na detalach. Najważniejsze było przystąpić do zawodów, będąc pełnym energii, na pełnym gazie. To były sprawiedliwe zawody i chciałoby się, aby tak to częściej wyglądało - rozmarzył się trener Polaków. Jakie są jego odczucia przed "drużynówką"? - W konkursie drużynowym na pewno mamy szanse na medal, ale nie wiem, jakiego koloru. Faworytami numer "jeden" są Norwegowie, potem Niemcy. To będą zupełnie inne zawody niż dzisiejsze. Na pewno Kamil jutro nie będzie skakał. Co do reszty, musimy się zastanowić. Emocje muszą opaść i pomyślimy o tym jutro - zapowiedział Horngacher. - Mam już w głowie pomysł na kolejność, ale to też trzeba jeszcze przedyskutować. Może będziemy kombinowali nad taktyką, może nie. Pomyślimy o tym jutro, bo dziś już jestem "martwy" - zakończył. Z Pjongczangu Michał Białoński