Spod okupacji japońskiej Korea wydostała się dopiero w 1945 r. i była krajem zrujnowanym, bez przemysłu, armii, struktur. Z pomocą USA i ONZ-u dziś wyrosła na potęgę światową, jej przemysł kwitnie, a dziewięć na dziesięć samochodów jeżdżących po ulicach produkowanych jest w kraju. Podczas ceremonii otwarcia igrzysk w Pjongczangu, wspólnym przemarszem ze sportowcami z komunistycznej Korei Północnej, wysłała światu przekaz: pora na pokój! W atmosferze pokoju o medale walczyć będzie 62 Polaków, na czele ze skoczkami, biathlonistkami, łyżwiarzami szybkim, czy biegaczkami. Liczymy na około sześć medali. W Soczi mieliśmy aż cztery złote, czy tym razem uda się powtórzyć taki sukces? Mamy też swoje problemy. O ile o przyszłość w skokach nie mamy się co martwić, o tyle nie wiadomo, kto przejmie pałeczkę po Justynie Kowalczyk, która żegna się z igrzyskami? Dlaczego w skokach kobiet medale oddajemy bez walki? Wtajemniczeni twierdzą, że część naszych skaczących nadziei ma problemy z anoreksją, a inne wręcz przeciwnie. W biathlonie mężczyzn, po sukcesach Tomasza Sikory mamy pustkę. Jeszcze dłużej ona trwa po erze sióstr Doroty i Małgorzaty Tlałek w narciarstwie alpejskim. Wbrew tym problemom, a dzięki fenomenalnej formie skoczków, apetyty na medale mamy wyostrzone. Pamiętajmy jednak, że igrzyska to nie tylko medale. To szansa na spotkanie całego sportowego świata, wymiana poglądów, zawarcie masy nowych znajomości. Każdy sportowiec, nawet ten z egzotycznego kraju zaprezentuje się całemu światu i każdy dostanie owację. Czasem najgorętsze serwuje się tym, którzy są autsajderami, że wystarczy wspomnieć skoczka Eddiego "Orła" Edwardsa. Pierwszy start już za biegaczkami Jako pierwsze, już o godz. 8:15 naszego czasu, do walki przystąpiły biegaczki narciarskie w biegu łączonym 2x7,5 km. Dopóki walka toczyła się techniką klasyczną, to Justyna Kowalczyk jeszcze trzymała się w czołowej grupie. Gdy przyszedł czas na technikę dowolną, rywalki odjechały Polce. Ostatecznie wygrała Charlotte Kalla, srebrny medal zdobyła Marit Bjoergen, a brązowy Krista Parmakoski. Kowalczyk skończyła zawody na 17. miejscu, Jaśkowiec była 30., Marcisz 31., a Galewicz 41. Panczenistki do boju od godz. 12:00 Od godz. 12 w Oval Arena, w mieście Gangueng, na dystansie 3000 m rywalizować będą 24 panczenistki, w tym Katarzyna Bachleda-Curuś, Karolina Bosiek i Luiza Złotkowska. Polki wczoraj miały lekki trening. Bachleda-Curuś krążyła w lekkim tempie, co jakiś czas przysiadała i długo rozmawiała z trenerem Krzysztofem Niedźwiedzkim. Była już poważnie skoncentrowana na starcie, ceremonia otwarcia nie była jej nawet w głowie. Dla Katarzyny to już piąty start na IO, a w tym sezonie największy przebłysk w PŚ miała na dystansie 1500 m, gdy w Stavanger zajęła czwarte miejsce. Złotkowska nie ma najlepszego sezonu w PŚ, na 3000 m wystartowała raz i była 14., ale podopiecznej Witolda Mazura nie wolno przekreślać. Bosiek przebiła się do kadry w wieku 17 lat i za błyskawiczne postępy dostała się do kadry na IO. W Pilicy Tomaszów Mazowiecki, gdzie powstała ostatnio nowa hala, trenuje ją Wiesław Kmiecik. Za 10 dni Karolinę czeka dopiero "osiemnastka"! Biathlonistki ruszą o godz. 12:15 O godz. 12:15 naszego czasu na trasę sprintu na 7,5 km ruszą biathlonistki. Największymi faworytkami są Słowaczka Anastazja Kuzmina, Finka Kaisa Makarainen, która świetnie czuje się w mroźnej aurze i Włoszka Dorothea Wierer. Nie wolno zapominać o rutynowanej Białorusince Darji Domraczewej, czy Niemce Laurze Dahlmeier. Polskę reprezentują: Weronika Nowakowska, Krystyna Guzik, Monika Hojnisz i Magdalena Gwizdoń. - W sprzyjających warunkach, na strzelnicy muszą "zagrać" też narty, ich smarowanie. Biathlon to bardzo złożony sport - powiedziała Nowakowska. - Nikomu nie obiecuję medalu, nawet Kami Stoch, będący w świetnej formie tego nie obiecuje. Gdybym jednak go wywalczyła, to bardzo bym się cieszyła, a razem ze mną pewnie wszyscy w Polsce - nie kryje zawodniczka z Dusznik-Zdroju. Godz. 13:30 skoczkowie na zakończenie dnia Wydarzeniem dnia będzie z pewnością dla nas konkurs skoków, który odbędzie się o godz. 13:30 polskiego czasu (w Korei 21:30). Tak naprawdę każdy spośród Polaków ma szanse na medal, a Kamil Stoch i Dawid Kubacki, który oddał najdłuższy skok w kwalifikacjach, są wśród największych faworytów. W wysokiej dyspozycji są także Maciej Kot i Stefan Hula. - Super, że cała nasza drużyna świetnie skacze. Dzięki temu zawsze jest raźniej w czołówce - powiedział Stoch. - Czołówka jest bardzo wyrównana i cieszę się, że jestem jednym z tych, którzy będą się liczyć w walce o miejsce na podium - nie kryje Andreas Wellinger, którego perfekcyjne lot i lądowanie dały zwycięstwo w kwalifikacjach. My jednak liczymy na to, że w zawodach Niemca wyprzedzą nasi zawodnicy. Kto, oprócz Polaków i Wellingera może się włączyć do walki o medale na mniejszej olimpijskiej skoczni? Nie można zapominać o Richardzie Freitagu, który ma spory potencjał, a w kwalifikacjach stracił tylko pół punktu do Dawida Kubackiego. Natomiast pół "oczka" do Niemca tracił Stefan Kraft, który pokazał, że ten sezon dla Austriaków nie musi być całkiem stracony. Na razie mogą się tylko pochwalić czwartym miejscem Krafta na MŚ w lotach. Tylko Piotr Żyła będzie trzymał kciuki za kolegów z trybun, gdyż nie załapał się do składu na konkurs na skoczni normalnej. "Wiewióra" nie wolno przekreślać, na skoczni dużej może dać popis, czego mu życzymy! Z Pjongczangu Michał Białoński