Wtorkowe wskazania są najniższymi w tym miesiącu, a podmuchy wiatru powodują, że temperatura odczuwalna zbliżała się o świcie do minus 30 stopni. Koreańczycy w trakcie roku nie zmieniają czasu i wschód słońca obecnie ma miejsce dopiero o godzinie 7.30. Taki chłód w tym rejonie nie jest jednak niczym niezwykłym. Choć Pjongczang leży na tej samej szerokości geograficznej co... Sycylia, to na łagodne zimy nie ma co liczyć. Wszystko za sprawą mas powietrza napływających znad Syberii. Pewnym pocieszeniem może być to, że niebo zwykle jest bezchmurne. "Wiem, że brzmi to dziwnie, bo trenuję zimową dyscyplinę, ale jestem strasznym zmarźlakiem. Już wcześniej słyszałam, że w Korei ma być zimno i jeszcze przed odlotem z Polski nerwowo śledziłam prognozy pogody. Na sam ich widok musiałam się owijać kocem" - powiedziała biathlonistka Monika Hojnisz. Piąta zawodniczka biegu ze startu wspólnego cztery lata temu Soczi podkreśla, że niska temperatura biathlonistom szczególnie uprzykrza życie na strzelnicy. "Kiedy kładziemy palec na spuście potrzebne jest wyczucie. Trudno o nie zarówno, gdy on zmarznie po zdjęciu rękawiczki, jak i wtedy, gdy z obawy przed zimnem założymy je zbyt grube. Ciężko jest także szybko i sprawnie wymienić magazynek" - podkreśliła. Na inny aspekt zwrócił uwagę jej kolega po fachu - Grzegorz Guzik. "Kiedy lufa karabinu jest zmarznięta, pierwszy pocisk często nie leci dokładnie tak, jak sugerują przyrządy celownicze" - powiedział. Długo na zewnątrz muszą przebywać również biegacze narciarscy, ale paradoksalnie mróz najmocniej doskwiera im podczas zawodów sprinterskich. "Generalnie nie mam problemu z rywalizacją w niskiej temperaturze. Nie da się jednak ukryć, że w sprintach walka odbywa się przy dużej intensywności, a oskrzela i płuca naprawdę nie mają wtedy lekko" - zaznaczył specjalizujący się w tej konkurencji Maciej Staręga. Saneczkarka Ewa Kuls-Kusyk wspominała, że zimna w Pjongczangu doświadczyła już podczas ubiegłorocznych zawodów Pucharu Świata. "Lód był tak twardy, że płozy nie chciały się go trzymać i wszyscy nerwowo je ostrzyli" - zdradziła. Przenikliwego chłodu natomiast nie obawia się rozpychający dwójki bobslejowej Krzysztof Tylkowski. "I tak będę dalej chodził bez czapki, a na twardy lód mamy odpowiednie płozy" - zapowiedział. Rozgrzać przybywających do Korei sportowców i kibiców już w hali przylotów lotniska w Inczon pod Seulem stara się specjalna grupa wsparcia. Ponad 20 osób wyposażonych w transparenty z napisami w języku angielskim "Witamy w Korei. Witamy w Pjongczang" entuzjastycznie wiwatuje na widok gości. Ich lider natomiast dba, aby w rękach mieli chorągiewki z flagą kraju, z którego właśnie wylądował samolot. Igrzyska oficjalnie rozpoczną się 9, a zakończą 25 lutego.