Akurat zmierzaliśmy na zwiedzanie okolicy, gdy gigantyczne kłęby czarnego dymu zdominowały widok. "Czyżby płonęła nasza wioska olimpijska, w której zakwaterowano większość dziennikarzy?" - pomyśleliśmy i staraliśmy się nie wpadać w panikę, co w połączeniu z informacjami o zagrożeniu ze strony Korei Północnej nie było takie proste. Wszak do granicy komunistycznego reżimu jest raptem 80 km. Gdy dziennikarze zaczęli dociekać co się stało, Koreańczycy uspokajali, że wszystko mają pod kontrolą, ale nie chcieli zdradzać szczegółów. Dopiero po kilku godzinach oświadczyli: "Wybuchł pożar w jednym z budynków Urzędu Miasta Gangneung. Sytuacja została opanowana. Poinformowaliśmy mieszkańców wioski olimpijskiej, że nic im nie grozi". W wiosce olimpijskiej Gangneung zostali zakwaterowani wszyscy sportowcy, którzy wystąpią na lodzie: hokeiści, łyżwiarze, shortrukowcy i curlingowcy. Z Pjongczangu Michał Białoński Oglądaj igrzyska na żywo!