Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriew przygotowują się do występu w igrzyskach w południowokoreańskim Pjongczangu. - Czujemy już delikatny dreszczyk olimpijski. W tym sezonie rywale zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko - powiedziała łyżwiarka figurowa z Torunia. Para taneczna trenowana przez Sylwię Nowak-Trębacką to obecnie jedyni liczący się w światowej stawce polscy łyżwiarze figurowi. W środę Kaliszek i Spodyriew wyjeżdżają na kolejne prestiżowe zawody Trophee de France Grand Prix w Grenoble. - Mieliśmy mały wypadek na treningu przed samym rozpoczęciem sezonu, a to zawsze tydzień, który wypada z ćwiczeń. Pod koniec tamtego sezonu Maks miał operację, a ja maturę, więc nieco czasu nam uciekło. Teraz ze zdwojoną siłą staramy się nadrobić zaległości - podkreśliła Kaliszek. Łyżwiarze figurowi przygotowujący się na lodowisku w Toruniu do zimowych igrzysk pojawiają się na tafli na 3-4 godziny rano i na dwie godziny po południu. Problemem jest temperatura w obiekcie, gdyż - jak zgodnie przyznają - po godzinie ręce są lodowate i sztywne. - W naszym kalendarzu są teraz zawody Grand Prix we Francji, później mistrzostwa Polski w grudniu, a od stycznia zaczyna się poważna walka - najpierw mistrzostwa Europy, potem igrzyska, a w marcu jeszcze mistrzostwa świata. Będzie gdzie się pokazać - stwierdziła łyżwiarka. Najważniejszym startem dla wszystkich łyżwiarzy figurowych będą lutowe igrzyska w Pjongczangu. We Francji w najbliższy piątek i sobotę polska para chce poprawić wynik punktowy z październikowego Skate Canada, gdzie uzyskała 144,78 pkt, zajmując dziewiąte miejsce. - Chcemy wyeliminować błędy popełnione w Kanadzie, żeby z zawodów na zawody czuć było progres. Obecnie skupiamy się na tym, co jest teraz, bo inaczej ciężko się trenuje. Czujemy delikatny dreszczyk olimpijski, a igrzyska są już z tyłu głowy. Nie da się od tego uciec - wyjawiła Kaliszek. Para z Torunia znów postawiła na dynamiczne i pogodne programy, pełne ekspresyjnych momentów. - Podkłady muzyczne, do których jeździmy są mocno energetyczne i taneczne. Poziom w tym roku jest bardzo wysoki. Wszyscy będą chcieli w Korei wypaść jak najlepiej. Żeby zająć miejsce w połowie drugiej dziesiątki na igrzyskach trzeba będzie moim zdaniem bić rekordy życiowe. Do stawki wchodzą pary, które jeszcze nie tak dawno odnosiły sukcesy w rywalizacji juniorskiej, które są na topie i musimy walczyć o utrzymanie wywalczonej w ubiegłym roku pozycji w stawce. Wszystkie duety są gotowe i każdy czeka tylko na potknięcie rywali - dodała 21-letnia Kaliszek. Jej zdaniem największe możliwości rozwoju zarówno ona, jak i Spodyriew mają w technice jazdy, trudnych krokach wykonywanych podczas zawodów. - Dużo nad tym pracujemy. Na toruńskim lodowisku włączane jest od czasu do czasu osuszanie i lód bywa trochę lepszy. Jest jednak bardzo zimno. Po godzinie treningu nie czujemy palców u rąk. W okresie przygotowawczym, podobnie jak rok temu, byliśmy ponad miesiąc w USA - wspomniała Kaliszek. Kwalifikację olimpijską polska para zdobyła dzięki 14. lokacie w tegorocznych mistrzostwach świata w Helsinkach.