Niemcy wygrywają na turnieju hokeistów charakterem i defensywną taktyką. Mieli szalone pięć dni, w których o włos wygrali cztery mecze: - 18 lutego po rzutach karnych 2-1 z Norwegią, - 20 lutego po dogrywce 2-1 ze Szwajcarią, - 21 lutego po dogrywce 4-3 ze Szwecją i dzisiaj, już bez dogrywki 4-3 z Kanadą! Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Tata pewnie pęka z dumy, bo oto syn przeszedł do historii! Jesteś finalistą igrzysk olimpijskich! Matthias Plachta: No ja wiem, mam nadzieję, że tata w domu się cieszy. Nie wiem, co mam powiedzieć. Jak to wytrzymaliście fizycznie? Maraton czterech meczów w pięć dni z dogrywkami, karnymi! - Po prostu jesteśmy dobrą drużyną. Ufff... Proszę poczekać, aż odetchnę. Wszyscy graliśmy dobrze w defensywie. Jak z Kanadą grasz, to nie masz innego wyjścia - musisz postawić na defensywę. Strzeliłeś gola, wypracowałeś drugiego. Jesteś jednym z bohaterów! - Udało się. Zawsze stosujecie taki manewr, że ty jako napastnik wchodzisz na miejsce obrońcy, by strzałami z niebieskiej linii siać zagrożenie? - Mamy taki plan i się udało! Dlaczego nie wybrałeś gry dla reprezentacji Polski? - Nie wiem, nie mogę powiedzieć (śmiech). Gdy pytałem o to twojego tatę Jacka, stwierdził, że ciężko mu było ciebie ciągnąć do naszej kadry, skoro wyrosłeś w Niemczech, tam byli twoi koledzy. - Tak to było, ja się przecież w Niemczech urodziłem i całe życie tam spędzam. Dobrze, że tata w Polsce coś tam przy hokeju robi. To znaczy robił (prowadził reprezentację - przyp. red.). Jak widzisz finał z Rosjanami? Są wielkimi faworytami, ale wy nie pękliście ani przed Szwecją, ani przed Kanadą. - Już przed turniejem Rosjanie byli faworytami do złota. Zobaczymy, co się stanie w niedzielę. My będziemy grać tak jak dotychczas, spróbujemy wygrać! Co by się nie stało, wy i tak jesteście największymi bohaterami tego turnieju! - Tak to jest, cieszy mnie to. To najlepsza chwila w twoim życiu, czy debiut w NHL był ważniejszy? - Nie, awans do finału IO jest lepszy! Czy jest szansa, że w Niemczech, dzięki waszej grze, hokej stanie się ważniejszy niż "fussball"? - Mam nadzieję! Będzie ciężko, ale mam nadzieję. Z Wojtkiem Wolskim porozmawiałeś po polsku? - Nawet nie wiedziałem, że też mówi po polsku. Przechodził już? Nie wiem, czy teraz będzie chciał rozmawiać. Myślisz, że polscy kibice hokeja będą trzymać kciuki za ciebie w finale? - Nie wiem. Nie wiem, co mam powiedzieć. Zaczynacie dobrze mecze, jako pierwszy strzelacie, prowadziliście ze Szwedami, tak samo z Kanadą. To klucz do sukcesu? - Przede wszystkim jest nim defensywna gra. Jak porównasz Szwedów i Kanadyjczyków do nas, to widzisz lepsze drużyny, ale my się trzymamy swojej taktyki, swoich schematów. Próbujemy bronić i tak się wygrywa. Nie wpuszczamy ich do tercji. Cud na lodzie? - Jak najbardziej! Nie wyglądasz na zmęczonego. Jak to robisz? - Muszę ci powiedzieć, że jak takie coś wygrasz, to nic nie czujesz, żadnego zmęczenia! Nic nie czuję: nie jestem chory, ani śpiący! Śledziłeś rywalizację skoczków między Kamilem Stochem a Andreasem Wellingerem? - Byłem na skoczni, oglądałem treningi. Wtedy mieliśmy czas, bo jeszcze turniej się nie zaczął. W Gangneung Hockey Centre rozmawiał Michał Białoński