- Trzeba przyznać, że niewiele dziewczyn sklasyfikowano. Jakbym troszkę lepiej zjazd pokonała, to ten wynik byłby lepszy. Slalom oczywiście też mógłby być lepszy, ale ogólnie jestem zadowolona - dodała. W Salt Lake City 16 lat temu 10. w slalomie był Andrzej Bachleda-Curuś. Gąsienica-Daniel rywalizację zaczęła od 19. miejsca w zjeździe. Pierwszą część zmagań zdołały ukończyć tylko 22 zawodniczki. - Byłam już zmęczona. To bardzo trudne utrzymać wysoką formę przez praktycznie trzy tygodnie. Ogólnie w zjeździe wynik był całkiem dobry - oceniła Polka. Ostatecznie sklasyfikowano 18 zawodniczek. Trasa slalomu okazała się zbyt wymagająca m.in. dla prowadzącej na półmetku Amerykanki Lindsey Vonn. W drugim etapie Gąsienica-Daniel osiągnęła 13. rezultat. - Kilka odcinków mogłam przejechać nieco lepiej, ale generalnie był to solidny przejazd. Nie jestem tak dobra, jak czołowe slalomistki, a tych na starcie było tu dużo - podkreśliła zakopianka. To był czwarty start Gąsienicy-Daniel w tych igrzyskach. W poprzednich dniach zajęła 24. miejsce w zjeździe, w supergigancie była 26., a w slalomie gigancie - 27. - Z formą trafiłam całkiem dobrze. Jazda była pewniejsza niż w Pucharze Świata. W każdym starcie chciałam dać z siebie wszystko i to się udało. Jest oczywiście wiele do poprawy i jeśli na kolejnych igrzyskach chcę się ścigać o medale, to czeka mnie dużo pracy. Jestem jednak na nią gotowa - podsumowała. W czwartek zwyciężyła Szwajcarka Michelle Gisin. Srebrny medal zdobyła Amerykanka Mikaela Shiffrin, a brązowy rodaczka zwyciężczyni Wendy Holdener. Gisin była trzecia w zjeździe i uzyskała czwarty zjazd slalomu, co pozwoliło jej zająć miejsce na najwyższym stopniu podium. To jej największy sukces w karierze. Do tej pory nie wygrała żadnych pucharowych zawodów, ale jest wicemistrzynią świata w tej konkurencji. O blisko sekundę wyprzedziła Shiffrin. Amerykanka uzyskała dopiero czwarty czas slalomu, którego jest największą specjalistką w ostatnich latach.