Do igrzysk olimpijskich w Pjongczangu pozostały trzy miesiące, a do inauguracji Pucharu Świata w Kuusamo nieco ponad dwa tygodnie. Jak pan się czuje u progu sezonu? Maciej Staręga: Jestem spokojny, bo dobrze wykonałem zaplanowaną pracę. Fizycznie jestem przygotowany, testy to potwierdzają, dlatego mam nadzieję na dobre wyniki. Wiadomo, że szczyt formy ma przyjść w lutym na igrzyska, ale początek Pucharu Świata na pewno będzie jakąś weryfikacją dotychczasowych przygotowań. Na jakie wyniki liczy pan na początku sezonu? - W Kuusamo i Lillehammer zaplanowano sprinty "klasykiem", czyli taką samą techniką, jaką odbędzie się rywalizacja w Pjongczangu. Na początek satysfakcjonowało mnie będzie wejście do najlepszej trzydziestki. W Kuusamo jeszcze nigdy nie udało mi się przebrnąć eliminacji, choć bywałem blisko. Konkurencja na pierwszych pucharowych zawodach zawsze jest duża. Teraz na pewno będzie podobnie, tym bardziej, że to sezon olimpijski. W igrzyskach debiutował pan w 2014 roku w Soczi. Skończyło się pechowo, bo upadkiem w eliminacjach sprintu techniką dowolną. Jak wiele zmieniło się przez ostatnie cztery lata? - Teraz praktycznie wszystko jest zupełnie inne. W przygotowaniach do Soczi szedłem młodzieńczą ambicją, zaangażowaniem w trening. Tak naprawdę na takim poziomie stawiałem dopiero pierwsze kroki. Obecnie już mam doświadczenie, znajomość własnego organizmu, potrzeb. Po prostu jestem już innym zawodnikiem. Ostatni sezon pokazał, że najwięcej zyskałem właśnie dzięki doświadczeniu. Był on najlepszy w mojej karierze, bo zwyczajnie jestem "obiegany". Znam rywali, wiem kiedy i jak należy zareagować. To te czynniki, obok oczywiście dobrej dyspozycji fizycznej, pozwoliły mi zająć ósme miejsce w mistrzostwach świata. W Lahti jednak sprint rozgrywany był techniką dowolną, w której jest pan znacznie lepszy... - To prawda. W Pjongczangu ciężko mi będzie zrobić taki wynik jak w Finlandii, ale chciałbym zająć miejsce w najlepszej piętnastce. Myślę, że stać mnie na to. Zobaczymy jak będzie, bo jednak w sporcie nie wszystko da się przewidzieć. "Łyżwą" odbędzie się za to sprint drużynowy... - Oczywiście o tym, kto w nim wystartuje zadecyduje dyspozycja. Nie da się jednak ukryć, że jakaś pierwsza wizja tej konkurencji to start mój z Dominikiem Burym. Tak było w Lahti, gdzie zajęliśmy 10. miejsce, ale wówczas biegliśmy "klasykiem". Wszystko jednak okaże się już w Korei. Jaki cel ma pan natomiast w zbliżającym się cyklu Pucharu Świata? - Może nie w najbliższych miesiącach, bo jest to cel rozpisany na dwa najbliższe sezony, ale chciałbym w końcu zająć miejsce na podium. To by było takie piękne zwieńczenie wszystkich moich treningów i starań. To mój cel, moje marzenie. Rozmawiał: Wojciech Kruk-Pielesiak