Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Gratulacje, w kwalifikacjach poszybowałeś na 138 m, nic tylko przyklasnąć! Maciej Kot: To był jeden z najlepszych skoków, jakie tu oddałem. Do tego oddany w końcu dobrych warunkach, nic w powietrzu nie przeszkodziło mi, a nawet pomogło, żeby odlecieć dosyć daleko. Jestem zadowolony z tej próby. Wiatr jest zmienny, Stefan Hula i Dawid Kubacki nie mieli dobrych podmuchów pod narty. - Wiatr ma tendencje wiania pod narty, ale jego podmuchy są nierówne. Czasem można trafić na mocny za progiem, później jest cisza i to wytrąca z równowagi. Najlepiej, gdy wieje słabiej, ale równo na całej skoczni. Warunki były trochę loteryjne, ale mniej niż na małej skoczni. Wówczas zmieniał kierunek, teraz jest cały czas kierunek pod narty, ale podmuchy bywają nieprzyjemne. Ryoyu Kobayashi odleciał ponad rekord skoczni, poniosło go jak na szybowcu! - Gdy zawodnik wyjdzie dobrze z progu, jest dobrze ułożony, to każdy podmuch powoduje, że odlatuje się nawet 10 metrów dalej i to było widać w przypadku Japończyka. Leciał, leciał i nagle zaczął nabierać wysokości, zamiast spadać. Do tego belka była ustawiona dosyć wysoki, bo na serii próbnej była 14., a w kwalifikacjach jury podniosło ją do 18. To była decyzja pod publikę, żeby skoki były dalekie. Cały czas trzeba było mieć szczęście do wiatru. Leciałeś prosto, nie ściągało Cię na żadną stronę. - To kolejna dobra informacja. Gdy jest dobre wyjście z progu, a w powietrzu poukładam się należycie, a do tego, gdy lot jest prosty, od razu można poznać, że to jest dobry skok. W konkursie będzie trzeba mieć szczęście? - Przede wszystkim potrzebne będą dobre skoki. Nad tym się koncentrujemy. Na warunki nie mamy wpływu, a jeśli się go na coś nie ma, to nie można się tym zajmować. Podstawą są dobre skoki, co najmniej takie jak dzisiejszy. Trzeba przeanalizować je i wyciągnąć wnioski. Rozmawiał i notował w Alpensia Ski Centre Michał Białoński