"Królowa Nart" po ostatnim starcie na IO, choć liczyła na wyższe miejsce niż 14., jakie zajęła w biegu na 30 km, imponowała dobrą formą mentalną i humorem. Z chęcią rozmawiała z każdym. Podszedł Rosjanin: "Justyna, musisz być zawiedziona i pewnie wszyscy cię krytykują?" - zagaił. - Oczywiście, to nieudane dla mnie igrzyska. Liczyłam na więcej, ale okazuje się, że konkurencja jest już za mocna dla mnie - odparła Polka. Norweżka zagaiła po angielsku: "Co sądzisz o Marit Bjoergen?" - Nie widziałam za wiele, gdyż byłam o kilka minut za nią, ale jest mocna. Na uwagę, że Marit została najbardziej utytułowaną zimową olimpijką (większą liczbą brązowych medali wyprzedziła Ole Einara Bjoerndalena - przyp. red,), a Justyna nawiązywała z nią rywalizację przez wiele lat, Kowalczyk odparła: - Wielkie gratulacje dla Marit! To niesamowity wynik! Mam nadzieję, że będzie rywalizowała dalej i zdobędzie kolejne medale w Pekinie - wykazała się klasą Justyna. Już nie w głowie jej było wytykanie astmy Norweżkom, co się zdarzało w przeszłości. Cały świat wie, że dopuszczanie do igrzysk stosujących leki wziewne na to schorzenie, jest nie do końca fair, ale reguły Światowej Organizacji Antydopingowej (WADA) nie stoją przeciw temu. Najsłynniejsza mieszkanka Kasiny Wielkiej od dłuższego czasu ma też drugą pasję, poza nartami. Jest nią wspinaczka wysokogórska. - Gdzieś tam się na pewno wybiorę. Jest plan wyjazdu do Afryki, być może wydrapię się na Kilimandżaro - zdradza Justyna. - Pasja do gór w sporej mierze zależy od mojego biegania na nartach. Jeżeli postanowię startować dalej, to nie będę mogła się poświęcić wspinaczce. Wiadomo, są priorytety, ale jeśli "nartki" pójdą na plan dalszy, to mamy kilka fajnych pomysłów związanych z górami - zaznacza Kowalczyk. Za tydzień, po starcie na 90 km, "Królowa Nart" podejmie decyzję co do dalszej kariery. Z Pjongczangu Michał Białoński