Niezły thriller, prawda? Stefan Horngacher: To prawda, to był niesamowity konkurs! Każdy spodziewał się, że Norwegia w pierwszej rundzie odskoczy bardziej, ale była blisko nas i Niemców. Druga runda była jeszcze bardziej emocjonująca. Norwegia trochę odskoczyła, więc walka toczyła się między nami a Niemcami o drugie miejsce. Wszystko decydowało się w ostatnim skoku, choć wcześniejsze były również istotne. Zdobyliśmy brązowe medale i jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, bo to duży sukces. Ponadto cieszy mnie to, że pokazaliśmy walkę do końca. Może złoto nam trochę odjechało, ale byliśmy blisko srebra. Na koniec musimy zaakceptować brąz i jesteśmy z niego zadowoleni. Wellinger nie był zadowolony po swoim drugim skoku. - Bo nie był on perfekcyjny. Andreas czuł, że ten skok nie był perfekcyjny. Pomyślałem, że ten skok to szansa dla nas, ale Kamil skoczył jeszcze krócej. W ostatnim skoku nie trafił w belkę, ale wygrywamy i przegrywamy razem. To rywalizacja drużynowa. Każdy dał w niej wszystko i dziś mamy brąz! Adam Małysz odróżnia dwie kategorie skoków Kamila: lekko spóźnione i bardzo spóźnione. Dziś ten drugi należał do tej drugiej? - Pewnie tak, ale Kamil również jest człowiekiem. W sobotę wiele kosztowała go walka o złoty medal, więc być może dzisiaj nie miał na tyle sił. Powiedział mi, że jest w topowej dyspozycji. Oglądaj igrzyska na żywo! Stefan Hula jest jednym z bohaterów, bo po jego skoku wyszliśmy na drugie miejsce i minimalną przewagę nad Niemcami. - To prawda, ale też Maciek również oddawał dobre skoki. Druga próba Huli była wręcz znakomita! Dawid Kubacki był dziś niesamowity! Chciałbym widzieć więcej takich skoków w jego wykonaniu! Każdy dał z siebie wszystko, mamy brązowe medale i zdecydowanie wyprzedziliśmy Austrię, co bardzo mnie cieszy. Mamy bardzo mocnych skoczków. Jaki ma pan plan na najbliższe dni? - We wtorek trochę odpoczniemy, choć zrobimy krótki trening. W środę pakujemy się, a w czwartek wracamy do domu i tam trenujemy. Zdecydujemy, gdzie. Czy w Zakopanem, czy w Wiśle. Zależy od warunków panujących na tamtejszych skoczniach. Jak się pan czuje? - Teraz znacznie lepiej niż po konkursie indywidualnym na dużej skoczni, gdzie byłem ledwie żywy. Teraz mam trochę luzu, nie muszę obmyślać intensywnie najbliższych dni. Jestem wyluzowany. Będzie świętowanie? - Pozwolę każdemu skoczkowi wypić po piwie. Nie zaszkodzi im. Czy próbował pan śpiewać polski hymn z Piotrkiem Żyłą? - Próbowałem, ale nie miałem za wiele czasu, by się na tym skoncentrować. Piotrek jest dobry, poproszę go, żeby mnie nauczył. W końcówce startów złapaliśmy właściwy rytm na igrzyska? - Pierwszy tydzień był dla nas bardzo trudny, choć się zaczął świetnie. Skoki treningowe i kwalifikacyjne były świetne. Później warunki pogodowe, wiatr uderzyły nas podczas konkursu, ale pokazaliśmy, że jesteśmy mocni i się podnieśliśmy do walki. Mamy mocne charaktery. Dlatego Kamil Stoch wywozi z Pjongczangu złoto, a drużyna brąz. Mamy świetny zespół: wszystkich moich asystentów, cały sztab, lekarzy, Adam Małysz (w tym momencie Horngacher przeszedł na język polski) wszyscy spisali się bardzo dobrze. Dziękuję! Skaperował pan do pracy w z kadrą doktora Pernitscha z Austrii. - To jeden z ważniejszych elementów naszej układanki, dba o przygotowanie fizjologiczne. Przez cały tydzień sprawdza skoczków, dba o ich siłę i moc. Jego praca pozwala nam utrzymywać zdrowie i wysoką formę przez cały sezon. Zostaje pan w Polsce? - Nie. A tak poważnie, to nie moment do rozmawiania o tym. Muszę porozmawiać o tym z Adamem Małyszem i prezesem Tajnerem. Rozsądzimy to po igrzyskach. Jakich innych sportowców zamierzacie obejrzeć w akcji? - Chcemy pójść na mecz hokejowy Czechów z Amerykanami albo Słowacją, ale ciężko dostać bilety. Może uda się nam je zdobyć. Na łyżwiarstwo figurowe się nie wybieram, bo za nim nie przepadam. Rozmawiał i notował w Pjongczangu Michał Białoński