W Kanadzie pilotem był Dawid Kupczyk, pracujący obecnie w czeskim sztabie szkoleniowym. Po ostatnim ślizgu Polaków był jednym z pierwszych, który im pogratulował. Oprócz Lutego osadę tworzyli Arnold Zdebiak, Łukasz Miedzik i Grzegorz Kossakowski. "Nie w tej konkurencji spodziewaliśmy się tego, ale najważniejsze, że się udało. Jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni. Chcieliśmy tutaj coś osiągnąć, coś pokazać i jest super. Walczyliśmy z potęgami, nie mamy się czego wstydzić" - powiedział Luty. 28-latek odniósł się tym samym do wcześniejszego, nieudanego startu w dwójkach, w parze z Krzysztofem Tylkowskim. Zajęli w nim 24. miejsce, choć zapowiadali walkę o czołową dziesiątkę. "Jeszcze długo będę to analizował. Na pewno niepotrzebnie zmieniliśmy ustawienia bobsleja. Mogliśmy zacząć rywalizację na wcześniejszych i ewentualnie potem korygować" - przyznał. W czwórkach natomiast wszystko od początku układało im się świetnie. W pierwszym ślizgu wykorzystali szczęście w losowaniu, którym było przyznanie wczesnego, bo piątego numeru startowego. Na niezniszczonym jeszcze torze uzyskali siódmy rezultat. "Ogólnie wszystkie nasze przejazdy były dobre. Ze ślizgu na ślizg czułem się coraz pewniej" - ocenił Luty. Niewiele brakowało, a polskiej czwórki w ogóle w Korei Południowej by nie było. Przez większość sezonu jeździli na starym sprzęcie i w rankingu byli nisko sklasyfikowani. Z przysługujących miejsc zrezygnowały jednak dwie wyżej notowane załogi. "To jest niesamowita historia, która pokazuje również, jakiego mieliśmy wcześniej pecha. Byliśmy mocni, ale długo nie mieliśmy tego jak pokazać. Udało się tutaj, a przecież igrzyska to najważniejsze miejsce" - zaznaczył Luty. Sprzętowa sytuacja odmieniła się dopiero w grudniu, kiedy zakupiono także używanego, ale jednak lepszego bobsleja od Austriaków. "Kupiliśmy go tak naprawdę na ostatnią chwilę, bo nagle pojawiły się na niego pieniądze. No i na szczęście był dostępny, bo to też nie jest taka prosta sprawa. Cieszymy się z niego, kupując go praktycznie przeskoczyliśmy epokę. Wcześniej grzaliśmy tyły, wszyscy byli od nas szybsi, a teraz idziemy do przodu. Mam nadzieję, że wszyscy w Polsce dostrzegą drzemiący w nas potencjał" - przyznał chorąży polskiej reprezentacji na niedzielnej ceremonii zamknięcia. "Jestem z tego wyróżnienia bardzo dumny, a po dzisiejszym wyniku pójdę na ceremonię w świetnym nastroju" - zadeklarował Luty. Najlepsi tego dnia byli Niemcy pilotowani przez Francesco Friedricha. Drugie miejsce ex aequo zajęli ich rodacy z pilotem Nico Waltherem oraz załoga z Korei Południowej, którą prowadził Yunjong Won. "Wydaję mi się, że wkrótce wprowadzą pomiar czasu do tysięcznych części sekundy, bo to się zaczyna zbyt często zdarzać" - uważa Luty. W dwójkach ex aequo triumfowały załogi z Niemiec i Kanady. Wyniki bobslejowych czwórek mężczyzn: 1. Niemcy Francesco Friedrich, Candy Bauer, Martin Grothkopp, Thorsten Margis (48,54/49,01/48,76/49,54) 3.15,85 2. Niemcy Nico Walther, Kevin Kuske, Alexander Rodiger, Eric Franke (48,74/49,16/48,90/49,58) 3.16,38 2. Korea Płd. Yunjong Won, Junglin Jun, Youngwoo Seo, Donghyun Kim (48,65/49,19/48,89/49,65) 3.16,38 4. Szwajcaria (49,05/49,16/48,87/49,51) 3.16,59 5. Łotwa (48,82/49,39/48,91/49,53) 3.16,65 6. Kanada (48,85/49,28/48,95/49,61) 3.16,69 7. Austria (49,10/49,21/49,03/49,56) 3.16,90 8. Niemcy (48,95/49,26/49,10/49,80) 3.17,11 9. USA (49,09/49,34/49,08/49,77) 3.17,28 10. Łotwa (49,18/49,26/49,34/49,63) 3.17,41 ... 13. Polska (49,04/49,59/49,46/49,80) 3.17,89 Mateusz Luty, Arnold Zdebiak, Łukasz Miedzik, Grzegorz Kossakowski Na igrzyskach liczy się każda sekunda. Nie trać czasu! Oglądaj na żywo