Jeden z najlepszych narciarzy ostatnich lat, sześciokrotny triumfator Pucharu Świata wcześniej nie miał szczęścia do igrzysk. Cztery lata temu w Soczi w slalomie wywalczył srebro i do Korei Płd. jechał z myślą o upragnionym złocie. - I w zasadzie mógłbym już jechać do domu, ale... spokojnie, jeszcze powalczę - zaznaczył Hirscher. Wspomniał jednak, że wywalczenie tytułu mistrza olimpijskiego już w pierwszym starcie w Pjongczangu pozwoli mu z mniejszą presją przystąpić do kolejnych i - jak zauważył - uchroni go przed "głupimi pytaniami dziennikarzy" o brakujące w kolekcji najważniejsze trofeum. - Ja uważałem, że mogę uznać karierę za udaną już po zdobyciu pierwszej Kryształowej Kuli, bo to i tak więcej niż kiedyś zakładałem, ale byli tacy, którzy ciągli mi wypominali brak olimpijskiego złota. A ja to, co się dziś stało, traktuję jako przyjemny bonus. Zwycięstwo w mistrzostwach świata w Schladming przed 40 czy 50 tysięcy rodzimych kibiców wzbudziło we mnie chyba większe emocje - tłumaczył. Sam ocenił swój sukces jako dość nieoczekiwany. - Nie spodziewałem się złota już w kombinacji, naprawdę. Czułem natomiast wielkie napięcie, zwłaszcza że na trasę zjazdu miałem ruszyć już jako drugi, co zwiększało moje szanse - wspomniał. Właśnie nadzwyczaj dobry w jego wykonaniu zjazd był jedną z głównych przyczyn sukcesu. - Ale w slalomie również musiałem zachować spokój i wielkie opanowanie - tłumaczył. Radości ze srebrnego medalu nie krył Alexis Pinturault. - Jestem bardzo, bardzo szczęśliwy, bo Marcel był dziś nie do pokonania. Mogę być dumny ze swojego występu - powiedział Francuz. Brązowy medalista Victor Muffat-Jeandet nie był do końca zadowolony. - W zasadzie nie wiem, co powinienem myśleć. Z medalu oczywiście bardzo się cieszę, bo to spełnienie moich sportowych marzeń, ale jestem rozczarowany i wkurzony występem w zjeździe. Byłem dopiero 29. i do Hirschera straciłem ponad sekundę. Slalom przejechałem dobrze, ale to wystarczyło tylko do trzeciej pozycji - przyznał po pierwszym sukcesie w imprezie rangi mistrzowskiej. Zajmujący po zjeździe 46. pozycję Michał Kłusak nie ukończył slalomu. Kombinacja byłą pierwszą alpejską konkurencją igrzysk w Pjongczangu. Wcześniej z powodu porywistego wiatru na czwartek przełożono zjazd mężczyzn i slalom gigant kobiet.