W strefie wywiadów Szczepan Kupczak pojawił się ze łzami w oczach, łkał na początku wywiadu. - Robiłem co mogłem - przełykał gorzkie łzy. - Alessandro Pittin potwierdził, że jest mocny i mi uciekł. Na pewno przegrałem ósme miejsce na trasie biegowej. Paweł Słowiok z kolei nie miał ciekawych warunków na skoczni. Każdy z nas robił, co mógł. Na drugim kole Włoch z Amerykaninem pracowali razem i mnie dochodzili. To jest jednak różnica jak się biegnie samemu czy we dwóch - analizował Kupczak. - Zabrakło nam niewiele, ale brakło - rozkładał ręce. Niemiecki trener Danny Wilkenmann pocieszał chłopaków. - Przyjechaliśmy tu jako dziesiąta sztafeta w rankingu światowym, a zajęliśmy na igrzyskach dziewiąte miejsce, więc postęp jest. Możemy zrobić kolejne - zapewniał. Kombinatorzy coraz częściej będą trenować ze skoczkami, żeby się od nich uczyć i po pierwszej części dwuboju nie tracić tak wiele do czołówki, jak teraz. - Od kogo się mamy uczyć jak nie od najlepszych skoczków na świecie - podkreślał Adam Cieślar, który na finiszu wyprzedził drużynę USA. - Wcześniej schowałem się za Amerykaninem, by zostawić siły na finisz i na ostatniej prostej udało się go wyprzedzić. - Na pewno szkoda, że nie udało się zająć ósmego miejsca, ale zaprezentowaliśmy tyle, na ile nas stać. Po raz pierwszy drużyną zakwalifikowaliśmy się na igrzyska, więc mały kroczek do przodu zrobiliśmy - tłumaczył Cieślar. Cieślar był liderem drużyny, ale dwie kontuzje barku wstrzymały jego rozwój. - W lecie pogubiłem się trochę ze skokami, wprowadziliśmy zmiany, które mi nie leżały. Muszę się z tym pogodzić, nie załamię się. To sezon nauki cierpliwości i wytrwałości - uważa Cieślar. Z Alpensia Cross Country Centre Michał Białoński