Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Nie wiało ci zupełnie? Dawid Kubacki: Wiało cały czas. Dzisiaj najważniejsze było miejsce, w którym wiało. Warunki były takie, że za bulą jest cisza, tam nie ma powietrza, więc im wcześniej dostanie się podmuch pod narty, tym łatwiej jest odlecieć. Dzisiaj w moich dwóch próbach nie czułem wsparcia powietrza po wyjściu z progu, ale przynajmniej jestem zadowolony ze swoich skoków. Były całkiem dobre. Taki był cel: oddać dobre skoki. A to, że nie miałem szczęścia do warunków powietrznych, to sprawa drugorzędna. Dzień był tak naprawdę treningowy, kwalifikacje. Jutro tu wracamy. Skąd bierzesz pewność siebie i spokój? W sobotę na normalnej skoczni wiatr zabrał ci szanse na drugą serię, dziś też był przeciw tobie, a nie wyglądasz na człowieka, który się tym przejmuje. - To proste: w sobotę i dziś było niekorzystnie, więc do trzech razy sztuka! Prosta kalkulacja! Jakość skoków jest dobra, ale miejsca dzisiaj zajęliście jednak słabsze niż na kwalifikacjach do skoczni normalnej. - Ale to są kwalifikacje. Warunki wietrzne są zmienne, więc moim zdaniem nie ma co oceniać po wynikach, to może być mylące. Jednym wiatr pomaga, innym przeszkadza, więc nie jest to takie wymierne. Dzisiaj nie mieliśmy rewelacyjnych warunków, ale może się one jutro trafią i będzie dobrze. Koreańczycy przychodzą na kwalifikacje większą grupą niż na konkurs. - Bo świętują dziś Nowy Rok, mają wolne, a poza tym świętem muszą pracować. My nie świętowaliśmy koreańskiego Nowego Roku i pewnie nie będzie okazji. Musieliście pocieszać Piotrka Żyłę? Pechowe dla niego igrzyska, nie dane mu było w nich wystartować. - Pechowe jak pechowe. Prawda jest taka, że jadąc tutaj wiedzieliśmy, iż jeden będzie musiał pauzować za każdym razem w konkursach. Myślę, że miał tę świadomość, iż tak się może wydarzyć. Wyszło tak jak wyszło w skokach treningowych. Nie udowodnił trenerom, że zasłużył na wystawienie go, ale Piotrek nie potrzebuje pocieszenia. Wie, że jest dobrym zawodnikiem, jeszcze kawałek sezonu przed nami i na tym powinien utrzymać koncentrację. Cztery lata pracy poszło na marne, trudno to pewnie znieść? - Zgadza się, ale takie jest życie. Nie ma żadnej winy Piotrka w tym, że jest akurat teraz w słabszej dyspozycji. Patrząc na wcześniejsze konkursy, skakał w nich lepiej od niejednego z nas. Nie trafił z dyspozycją tygodnia. Widziałeś skoki innych zawodników? - Będąc u góry mamy telewizor, więc siłą rzeczy trzeba na nie patrzyć. Ogląda się jak konkurs.. Ryoyu Kobayashi zrobił duże wrażenie skokiem na 143,5 metra. Wiatr go "podparł", to był naprawdę dobry skok. To jest bezpieczna odległość na tym obiekcie? - Nie wiem, bo jeszcze nie skoczyłem tyle... Jak skoczę, to wam powiem. Plan na jutro? - Taki sam jak na każdy inny dzień: normalne, dobre skoki i nic więcej. Rozmawiał i notował w Alpensia Ski Centre Michał Białoński