Drużyna w składzie Karolina Bosiek, Natalia Czerwonka i Luiza Złotkowska z łatwością wygrała walkę o siódme miejsce - czasem 3:03.11, lepszym o ponad sekundę od tego osiągniętego w półfinale. - Nie jechałyśmy szybko, bo od trenera otrzymywałyśmy informacje, że przewaga nad Koreankami wynosi około czterech sekund. Grunt, że stworzyłyśmy z Karoliną atmosferę drużyny. Ona wiedziała, że najważniejsze jest to, abyśmy razem dojechały. Cieszę się, że w wieku 18 lat ona tak fajnie wkroczyła w dorosły wiek sportsmenki - nie kryła Natalia Czeronka. Bosiek wskoczyła do drużyny na miejsce Katarzyny Bachledy-Curuś, która kończy karierę na piątych w życiu igrzyskach olimpijskich. Michał Białoński, Eurosport.interia.pl: Łatwo pokonałyście Koreanki i urwałyście ponad sekundę w stosunku do półfinału. To był dobry start. Karolina Bosiek: Tak, to był udany bieg, choćby dlatego, że jechałyśmy w tym składzie po raz pierwszy. Jak widać można. Przejechać, komunikować się podczas biegu i to się udało. Miałaś w pewnym momencie kryzys i wydawało się, że zostaniesz z tyłu, jak półfinale została Katarzyna Bachleda-Curuś. - Miałam kryzys przy zejściu ze zmiany. Powodem był brak mocniejszych treningów przez ostatnie dwa dni, gdyż w drużynie byłam rezerwową. Grunt, że osiągnęłyśmy lepszy czas niż w półfinale. Wczoraj obchodziłaś osiemnastkę. Jak się udała? - Polska ekipa zrobiła mi niesamowitą niespodziankę, za co jej bardzo dziękuję. Był torcik w kształcie łyżwy. Weszłam do pokoju Polskiej Misji Olimpijskiej i wszyscy zaczęli śpiewać "Sto lat!" Aż trudno to opisać, emocje były niesamowite! Rozmawiał w Guangneungu Michał Białoński