Po emocjonującej walce Polska przegrała z mistrzowską Norwegią i zdobywcami srebrnego medalu Niemcami. Spełniły się marzenia skoczka z Zakopanego o występie i sukcesie na igrzyskach w Korei. Maciej Kot w Pjongczang jest jednocześnie ambasadorem akcji "Dziękuje Ci, Mamo", którą realizuje po raz kolejny partner olimpijski - Procter&Gamble . Hasło tej kampanii brzmi - "Miłość ponad uprzedzenia." Przed igrzyskami Maciej Kot zwrócił uwagę, że nikomu nie wolno odmawiać szans na sukcesy w tej trudnej dyscyplinie, bez względu czy pochodzi z Zakopanego, Szczyrku, Wisły, czy też z Augustowa, Kołobrzegu albo Garwolina. Jak podkreślał, choć sam od urodzenia mieszka w stolicy Tatr, w Zakopanem nauczył się jeździć i skakać na nartach to długo szukał właściwego pomysłu sportowego. Zawsze powtarzał najmłodszym zawodnikom, że skoki narciarskie są bardzo specyficzną, techniczną konkurencją. Brązowy medalista olimpijski uważa, że najważniejsze, by mieć pomysł na swoje skoki. Wyjaśniał to kiedyś następująco: "Jeśli mam pomysł idąc już na górę skoczni i siadając na belce wiem co mam za chwilę zrobić, to już jest połowa sukcesu. Brak formy, zarazem pomysłu na to co mam robić powoduje szybkie pojawianie się pustki w głowie. Skoczek jest rozchwiany, nie wie co robić i zaczyna szukać, marudzić. Poprawia pozycję dojazdową, niżej, wyżej, bardziej do przodu, a może do tyłu. Tysiące myśli i bardzo łatwo można się zagubić. Właśnie to stało się kiedyś się ze mną. Szukałem swojej techniki i pomysłu. I zmieniło się to z chwilą przyjścia trenera z Austrii - Stefana Horngachera. Praca tego szkoleniowca w polskiej kadrze, bardzo mi pomogła." Przed rokiem pod wodzą austriackiego szkoleniowca, drużyna polskich skoczków z Maciejem Kotem w składzie, wywalczyła tytuł mistrzów świata. Medal w Pjongczang jest pierwszym wywalczonym przez Polaków w olimpijskim drużynowym konkursie skoków narciarskich. Artykuł powstał we współpracy z firmą Procter&Gamble.