Nazywany "Małym" lub "Zygą" Szołtysik miał wszystko, by błyszczeć na stadionach całej Europy: szybkość, zwinność, świetny strzały, niezły drybling, umiejętność gry obiema nogami, a także pragnienie dążenia do doskonałości. "Nigdy nie byłem z siebie zadowolony. Takie podejście miałem. Ciągle chciałem się rozwijać" - opisywał niegdyś swoją boiskową postawę w rozmowie z portalem Łączy nas piłka. Brakowało mu może tylko jednego - warunków fizycznych - mierzył bowiem zaledwie 162 cm. Tę potencjalną słabość przerodził jednak w swój atut, a mimo nikłego wzrostu już w pierwszym meczu w barwach Górnika Zabrze udowodnił, że gra głową wcale nie jest mu obca. Chłopiec, który nie chciał skrzypiec Szołtysik przyszedł na świat w Suchej Górze (obecnie jest to dzielnica Bytomia) 24 października 1942 roku. Jego ojciec Paweł był górnikiem i przejawiał żywe zainteresowanie względem muzyki. Po ciężkiej pracy oddawał się w domu swojej pasji, grając na skrzypcach. Liczył, że syn pójdzie w jego ślady, toteż pewnego dnia z okazji Bożego Narodzenia sam wystrugał dla niego instrument. Młody Szołtysik - który od małego fascynował się futbolem - wzgardził jednak tym podarkiem, z impetem rzucając skrzypcami o ziemię. Instrument nie przetrwał tego incydentu, lecz serce ojca okazało się być wyrozumiałe. Dzięki temu "Zyga" mógł rozpocząć przygodę z piłką, a z czasem stać się wielkim wirtuozem, który zachwycał swoimi występami nie w filharmonii, a na piłkarskich boiskach. Pierwsze kroki na drodze do wielkiej kariery Szołtysik stawiał w drużynie MKS Zryw Chorzów. Nie był to znany klub, lecz zdobył rozpoznawalność między innymi dzięki "Małemu", a przede wszystkim za sprawą trenera Józefa Murgota. To on zdołał zbudować drużynę, która w latach 1960-61 dwukrotnie sięgała po mistrzostwo Polski juniorów. Pierwszy tytuł dał chorzowianom finałowy triumf 5-0 nad Gwardią Warszawa. Po roku Zryw obronił trofeum, ogrywając w decydującym starciu Górnika Wałbrzych aż 10-0! "Portugalczycy" rodem z Polski Dwa mistrzostwa Polski to nie jedyne triumfy Szołtysika w juniorskim futbolu. W 1961 roku w czempionacie Starego Kontynentu do lat 19 "Biało-Czerwoni" zdobyli drugie miejsce. Z kwitkiem odprawili: Francję (4-1), Austrię (3-0) oraz RFN (2-1). Przegrali dopiero w finale i to aż 0-4 z Portugalią. Porażka nie mogła jednak przekreślić dobrych nastrojów. Polska młodzież pokazała, że jest w stanie z powodzeniem rywalizować na arenie międzynarodowej. Drużynę wicemistrzów ochrzczono "Portugalczykami", a z czasem ta nazwa przeszła na całe pokolenie ówczesnych młodych zawodników. Wyścig wygrany dzięki pralce Dla Szołtysika 1961 rok był ostatnim w barwach Zrywu. Jego niebanalne umiejętności, dynamika i zdolności kondycyjne zwróciły uwagę największych śląskich klubów. Wydawało się, że wyścig o zakontraktowanie młodego talentu wygra Ruch. W ostatniej niemal chwili do gry włączył się Górnik, oferując chłopcu i jego najbliższym znacznie lepsze warunki. Zabrzanie zobligowali się do zapewniania wykształcenia rodzeństwu "Zygi", jego ojcu zaproponowali pracę na kopali, a całej rodzinie ofiarowali... pralkę! Garnitur, który obiecywali Szołtysikowi w Chorzowie był niczym, wobec tak obfitego pakietu świadczeń. W taki oto sposób "Mały" dołączył do Górnika, w którym stworzył swoją legendę. "Nigdy nie myślałem, że Ruch z Górnikiem będą się o mnie bić! Poszedłem do wielkiego Górnika. Na mnie robiło wrażenie, że tam kibice nawet na trening przychodzili i nas oglądali. Górnik to była wtedy potęga. Miałem dużo szczęścia, że mnie chcieli" - wspominał po latach Szołtysik w rozmowie z portalem Łączy nas piłka. Z perspektywy czasu można się jednak zastanawiać, kto miał więcej szczęścia w tej sytuacji - piłkarz, a może sam klub? Debiut marzenie Szołtysik zadebiutował w Górniku w 1962 roku, w sezonie skróconym do rundy wiosennej ze względu na przejście na grę w systemie jesień-wiosna, który obowiązuje do dziś. Już w premierowym starciu przeciwko Cracovii zdobył gola, przyczyniając się do wygranej 4-1. O dziwo posłał piłkę do siatki głową, co ze względu na jego warunki fizyczne wcale nie było sprawą oczywistą. Ligowa stawka była w tamtym sezonie podzielona na dwie grupy. W jednej najlepszy okazał się Górnik, w drugiej - Polonia Bytom. Obie ekipy spotkały się więc w dwumeczu decydującym o losach mistrzostwa. W obu starciach Szołtysik trafiał do siatki, lecz w ogólnym rozrachunku to rywale byli górą, dzięki czemu tytuł pojechał do Bytomia. Zabrzanie szybko jednak powetowali sobie tamtą porażkę. W pięciu kolejnych sezonach Szołtysik pięciokrotnie świętował mistrzostwo z Górnikiem. W sumie ma na koncie aż siedem tytułów, a należy do nich dodać także sześć triumfów w Pucharze Polski. W Ekstraklasie rozegrał 395 spotkań, we wszystkich bronił barw Górnika, co do dziś stanowi klubowy rekord. Wystąpił także w finale Pucharu Zdobywców Pucharów z 1970 roku, w którym Manchester City pokonał Górnika 2-1.