- To był wielki napastnik, mój idol z dzieciństwa, wychowałem się na jego grze! Gdy w meczu z Peru na MŚ 1978 r. Jacek Gmoch wpuszczał go za mnie w 86. min, miałem łzy w oczach i powiedziałem sobie: "Kurczę, co to się dzieje! Mój idol wchodzi za mnie w końcówce meczu, żeby utrzymać prowadzenie 1-0" - wspominał w rozmowie z Interią Zbigniew Boniek, inny wybitny polski piłkarz, a dziś prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Choć Lubański od zawsze kojarzony jest z Górnikiem Zabrze, to jego kariera zaczęła się w rodzinnych Gliwicach. Nie mogło być jednak inaczej, skoro ojciec - Władysław - był prezesem Sośnicy Gliwice. Potem były jeszcze juniorskie występy w GKS-ie Gliwice, aż w końcu zgłosił się po niego wielki Górnik. W Zabrzu nie godził się jednak na miesiące aklimatyzacji i noszenia sprzętu wybitnym piłkarzom, tylko od razu rozgościł się na salonach Ekstraklasy. Kibicom przedstawił się najlepiej jak mógł, bo gola strzelił już w debiucie. 21 kwietnia 1963 r. wszedł w drugiej połowie meczu z Arkonią Szczecin i za moment cieszył się z bramki. Znacznie szybszy od "Lewego" Choć przywitanie z Ekstraklasą było wymarzone, to chyba nikt nie spodziewał się, że za niespełna pięć miesięcy młodzian z Gliwic będzie celebrował gola dla reprezentacji Polski! W towarzyskim meczu pokonał bramkarza Norwegii i tym samym stał się najmłodszym strzelcem w historii kadry. Miał wtedy 16 lat i 188 dni. Dla porównania, Robert Lewandowski debiutanckie trafienie w reprezentacji zaliczył, gdy miał 20 lat i 21 dni. - Byłem jeszcze dzieckiem, a już zaczynała się droga po jakiejś laury. Już wtedy zaczynałem być znanym piłkarzem - mówił Lubański Interii przy okazji odbierania statuetki dla najlepszego polskiego piłkarza w historii w plebiscycie Interii oraz RMF FM (więcej TUTAJ). Żona Grażyna Lubańska: - Tych trofeów i wyróżnień Włodek ma już tyle, że nie bardzo wiadomo, gdzie to wszystko trzymać.