- Z drużyną piłkarską jest jak z fortepianem. Potrzebujesz trzech gości, którzy umieją na nim grać i ośmiu, by go nosić - mawiał Bill Shankly, legendarny brytyjski szkoleniowiec. Słowa te doskonale pozwalają zrozumieć rolę Kasperczaka, jaką odgrywał w drużynie Kazimierza Górskiego. Jeden z najwybitniejszych polskich szkoleniowców znalazł w Kasperczaku idealnego partnera dla Kazimierza Deyny - prawdziwego maestra i kreatora gry "Orłów". Pomocnik Stali Mielec doskonale dopełniał go w środku pola - będąc nieco w cieniu, ale odgrywając niemniej ważną rolę. Sprowadzanie jednak roli Kasperczaka do roli "ubezpieczyciela" Deyny byłoby dla niego krzywdzące. On także potrafił doskonale regulować tempo gry oraz dać popis gry w ofensywie. To właśnie po jego podaniach, wyliczonych idealnie na milimetry, padły jakże ważne bramki w meczu z Włochami na mundialu w 1974 roku. Najpierw 28-letni wówczas zawodnik doskonale zacentrował na głowę Andrzeja Szarmacha, a później wyłożył piłkę przed pole karne Deynie. Ten uderzył tak mocno, że zdobytą bramkę przypłacił pękniętym butem. Kasperczak przyznawał potem, że ten mecz był jego najlepszym występem w reprezentacji. Akcje oznaczonego numerem "13" zawodnika nieraz dawały się we znaki włoskiej defensywie, a powstrzymać nie umiał go nawet sam Sandro Mazzola, jeden z najbardziej rozpoznawalnych włoskich zawodników. Pomocnik z kadrą wywalczył jeszcze srebrny medal na igrzyskach w Montrealu, a przygodę z reprezentacją zakończył mundialem w 1978 roku. Wówczas trener Jacek Gmoch zaskoczył wszystkich, próbując go na nowej pozycji środkowego obrońcy. Przygoda Kasperczaka z narodową kadrą trwała pięć lat i zaowocowała 61 występami z Orłem na piersi.