- Grałem w różnych krajach, widziałem, jak to funkcjonuje. Osobiście zawsze daję z siebie sto procent, tak będzie i teraz. To dla mnie druga kariera. Sporo już zrobiliśmy, ale przed nami wiele pracy. Mam duże ambicje, by prężnie działać - mówił w ubiegłym roku Ebi, zaczynając działalność w roli prezesa PZP. Smolarek, jako "adwokat" polskich piłkarzy, jest u progu drugiej kariery. Ale fani w Polsce i nie tylko kochają go za tę pierwszą, którą zakończył w 2013 roku. Urodzony w Łodzi, a wychowany w Niemczech i przede wszystkim Holandii Smolarek polskim kibicom zawsze będzie kojarzył się z wielkim meczem przeciwko Portugalii w Chorzowie oraz wspaniałymi eliminacjami Euro 2008, zakończonymi upragnionym awansem na najważniejszy turniej Starego Kontynentu. Gdy Włodzimierz Smolarek, nieżyjący już dziś reprezentant Polski, przenosił się z Widzewa Łódź do Eintrachtu Frankfurt, a następnie Feyenoordu Rotterdam, mały Ebi, chcąc-nie chcąc, wędrował wraz z rodziną. To właśnie Holandia stała się jego nowym domem, tam też ukształtował się jako piłkarz. Pierwsze sukcesy i kłopoty Młody Smolarek nie miał jeszcze 20 lat, gdy został piłkarzem pierwszej drużyny Feyenoordu, z którą wywalczył wicemistrzostwo kraju. Już wcześniej proponowano mu występy w holenderskiej reprezentacji młodzieżowej, ale nigdy nie zapomniał, że jest Polakiem i grzecznie odmówił. Po obiecującym wejściu w dorosłą piłkę, pojawiły się kłopoty. Poważna kontuzja wykluczyła go z gry na blisko półtora roku. W tym czasie odniósł jeden z największych sukcesów w karierze, choć w decydującym meczu nie zagrał. Feyenoord pokonał Borussię Dortmund w finale Pucharu UEFA, ale to spotkanie Polak mógł oglądać tylko z boku. Jakby tego było mało, w czasie gdy leczył kontuzję, został zawieszony na sześć miesięcy za rzekome zażywanie marihuany, choć brakło dowodów winy. Reprezentacja Tuż przed wspomnianą kontuzją Smolarek zadebiutował w reprezentacji Polski szykującej się na japońsko-koreański mundial. Jerzy Engel wpuścił Ebiego na boisko w wygranym 4-1 sparingu z Irlandią Północną na Cyprze. Kto wie, czy nie poleciałby z kadrą na azjatyckie mistrzostwa, gdyby nie wspomniana kontuzja. Gdy odbudował formę po urazie, nie zapomnieli o nim kolejni selekcjonerzy. U Pawła Janasa Smolarek zanotował debiutancką bramkę w reprezentacji i pojechał na niezbyt udany dla Orłów mundial do Niemiec. Ale najlepsze miało dopiero nadejść. W 2006 roku doszło do epokowej zmiany w polskiej piłce reprezentacyjnej. Drużynę narodową objął selekcjoner z zagranicy, znany i ceniony Holender Leo Beenhakker. Nowy szkoleniowiec Orłów był znakomicie znany Smolarkowi, jeszcze z czasów Feyenoordu. Dla Ebiego nastał najlepszy czas w reprezentacji. Beenhakker i Portugalia Drużyna Beenhakkera, dość niespodziewanie, fatalnie zaczęła eliminacje, przegrywając u siebie z Finlandią. Polskie gazety pisały o kompromitacji. Eliminacje wydawały się być przegrane już po pierwszym meczu. Ale Beenhakker wiedział, co robi. Już niedługo nadszedł wielki mecz z Portugalią w Chorzowie, który odmienił wszystko. Tak jak Włodzimierz Smolarek pogrążył Portugalczyków na mundialu w 1986 roku, tak 20 lat później jego syn dał się we znaki tej samej reprezentacji. Dwa gole Ebiego przyniosły sensacyjne zwycięstwo 2-1 nad czwartą drużyną świata. Smolarek strzelał w tych eliminacjach jak na zawołanie, popisując się m.in. hat-trickiem z Kazachstanem i dwiema bramkami w meczu z Belgią. Zwycięstwo w tej potyczce oznaczało awans Polski na Euro - po raz pierwszy w historii. Od tej pory "Biało-Czerwoni" nie opuścili już żadnego turnieju finałowego mistrzostw Europy. Młody Smolarek był pewnym punktem kadry Beenhakkera i zagrał w trzech meczach Euro 2008, ale Polska uzbierała w nich tylko jeden punkt. To był koniec marzeń Orłów o sukcesie na ME. Smolarek grał także w kolejnych eliminacjach, lecz "Biało-Czerwoni" spisali się w nich fatalnie. Ebiego powoływał jeszcze na mecze towarzyskie Franciszek Smuda, ale w 2010 roku zakończyła się przygoda piłkarza z reprezentacją.