"Boniek do Buncola, cudowna akcja" - dla młodszego pokolenia niezapomniany komentarz Jana Ciszewskiego z hiszpańskiego mundialu to jedyne spotkanie z postacią znakomitego pomocnika, jakim był Buncol. Pochodzący z Gliwic zawodnik przygodę z piłką rozpoczynał w miejscowym Piaście. Szybko wypatrzył go mistrz Polski Ruch Chorzów, z którego już po dwóch sezonach przeszedł do Legii Warszawa. Błyszczał techniką, strzelał dużo goli. W wieku 20 lat zadebiutował w reprezentacji Polski. W eliminacjach MŚ 1982 Buncol zdobył decydującą bramkę w meczu z NRD. "To było chyba najważniejsze dla mnie spotkanie w reprezentacji Polski. Byłem wtedy bardzo młodym chłopakiem, dopiero zaczynałem grać w drużynie narodowej. To nie był najlepszy okres dla kadry. Antoni Piechniczek chwilę wcześniej przejął rolę selekcjonera, a wiosną osiągaliśmy niezbyt dobre wyniki, jeśli to delikatnie nazwiemy. Tuż przed ostatnimi meczami kwalifikacji do mistrzostw świata przegraliśmy nawet sparing z GKS Tychy. Wszystkie media pisały, że nie mamy żadnych szans na awans. Tymczasem czekał nas mecz z NRD, w Chorzowie, gdzie na trybunach zasiadło około 80 tysięcy kibiców. Moim absolutnym marzeniem był występ na tym obiekcie. Samo odśpiewanie hymnu robiło ogromne wrażenie. (...) Byliśmy spisywani na porażkę, a tymczasem sprawiliśmy wszystkim, którzy tak uważali, sporego psikusa. Wygraliśmy 1-0, a jedyną bramkę meczu zdobyłem ja. Co nietypowe, uczyniłem to głową, chociaż wzrostem nigdy nie grzeszyłem. To był dla mnie absolutnie przełomowy moment w kontekście gry w reprezentacji narodowej" - tłumaczył piłkarz na łamach serwisu laczynaspilka.pl. Jako 22-latek wystąpił na mundialu w Hiszpanii w drużynie prowadzonej przez Antoniego Piechniczka, choć wszystko mogło potoczyć się inaczej. W Polsce wprowadzono stan wojenny, nikt nie chciał grać z naszą kadrą. "W dodatku ja zimą przeniosłem się z Ruchu do Legii. Nie miałem takiego zamiaru, ale dostałem wezwanie do wojska. Prezes Ruchu obiecał, że wszystko załatwi, bym się niczym nie przejmował, tymczasem trafiłem do koszar w Nysie. Żadne kopanie piłki, dwa tygodnie normalnej służby wojskowej. Broni nie dostałem, ale buciory już tak, musztra, pobudka o szóstej rano, zaprawa, itd. Nie wiem, ile by to trwało, gdyby nie pojawił się w Nysie przedstawiciel Legii, który okazał się skuteczny w działaniu. Zależało mi na mundialu, przystałem na propozycję Legii" - stwierdził Buncol w wywiadzie dla "Piłki Nożnej". Młody piłkarz zagrał we wszystkich spotkaniach "Orłów", zdobył bramkę w meczu z Peru. Polska ekipa wywalczyła trzecie miejsce, powtarzając sukces sprzed ośmiu lat. Na kolejnym mundialu w 1986 roku reprezentacja Polski dotarła do 1/8 finału, a zaledwie 26-letni Buncol po mistrzostwach nie występował już w drużynie narodowej. Piłkarz wyjechał do Niemiec, wkrótce przyjął drugie obywatelstwo i przestał otrzymywać powołania do kadry, mimo że prezentował wysoką formę. Jego licznik zatrzymał się na 51 meczach i sześciu bramkach w reprezentacji.