Reprezentant Polski swój największy sukces w karierze odniósł w 2014 roku w Pjongczangu. Wówczas został mistrzem olimpijskim oraz zdobył brązowy medal w drużynie. Zbigniew Bródka nie startował przez ostatnie dwa lata. Jakiś czas temu mówił między innymi, że nie jest w stanie łączyć zawodowych obowiązków w pracy jako strażak z profesjonalnymi treningami sportowymi. Teraz Bródka zdradził, co robił w ostatnich miesiącach, a także przyznał, że na kolejny rok ma bardzo ambitne plany. "Wracam tak naprawdę po dwuletniej przerwie od startów. Trenowałem, podtrzymywałem, oczywiście na ile to było możliwe, swoją dyspozycję, ale nie startowałem. Jest to dla mnie duże wyzwanie, ale jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że uda mi się zakwalifikować na igrzyska w Pekinie" - powiedział mistrz olimpijski. Kolejny olimpijski medal Bródki? 36-latek nie ogłosił zakończenia kariery, ale z powodu jego nieobecności na lodzie, można było odnieść wrażenie, że sportowiec na zawsze już pożegnał się z rywalizacją. "Wyraźnie czuję głód startów, czy głód rywalizacji. Kontakt z lodem miałem w sposób minimalny. Czekam na te najbliższe starty i już nie mogę się doczekać momentu, w którym wyjdę na lód, by rywalizować z zawodnikami. To dobrze, że tak utytułowany zawodnik wraca do regularnej pracy, bo przecież jego możliwości wszyscy dobrze znamy, a po drugie, jako mistrz olimpijski, jest też wzorem dla młodszych łyżwiarzy i może im służyć swoim doświadczeniem - mówi Niedźwiedzki. Co ciekawe, Niedźwiedzki razem z Bródką stał na olimpijskim podium, bo w Soczi wspólnie z Janem Szymańskim wywalczyli brązowy medal w rywalizacji drużyn" - przyznał Bródka, który dodał, że nie oczekuje od siebie medali olimpijskich. Teraz Polak przygotowuje się do swojego koronnego dystansu 1500 metrów. Zbigniew Bródka ma przede wszystkim nadzieję, że dopisze mu zdrowie. AB