"Sport brany na poważnie nie ma nic wspólnego z fair play. Jest nierozerwalnie związany z nienawiścią, zazdrością, chełpliwością, z pogardą dla wszelkich zasad i sadystyczną przyjemnością z oglądania przemocy: innymi słowy jest to wojna minus strzelanie" - powiedział kiedyś Orwell, odnosząc się do sportowej rywalizacji. Teraz jednak jego słowa nabierają nieco innego znaczenia. Czytaj także: Rosja zaatakuje przed końcem igrzysk?Sytuacja na granicy Ukrainy i Rosji jest niezwykle napięta i wielu ekspertów uważa, że inwazja rosyjskich wojsk jest kwestią czasu. Prognozuje się nawet, że może nastąpić jeszcze przed zakończeniem igrzysk olimpijskich w Pekinie, co mogłoby zresztą mieć niebagatelny wpływ na start rosyjskich sportowców. W takiej atmosferze trudno skupić się na olimpijskich startach. Sportowcy z Ukrainy i Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, bo pod taką barwą startują Rosjanie, muszą jednak jakoś koegzystować. I jak do tej pory obywało się bez większych komplikacji, jeśli nie liczyć manifestacji skeletonisty Władysława Heraskewycza, który po swoim trzecim ślizgu zaprezentował niewielki transparent z napisem "No war in Ukraine". Czytaj także: Polityczna manifestacja sportowca z Ukrainy. MKOl zareagowałPozostali starają się unikać drażliwych tematów. Rosyjska snowboardzistka Jekaterina Łoktiewa-Zagorskaja wprost powiedziała, że sugerowano im, by o tym nie mówić. Jej koleżanki z kadry również albo unikały odpowiedzi na pytania o politykę, albo wręcz uciekały przed dziennikarzami, jak Aleksandra Parszina, która słysząc pytanie o rosyjskie wojska odpowiedziała, że... czeka na nią trener i musi już iść. Ukraiński łyżwiarz figurowy Iwan Szmuratko stwierdził z kolei, że nie przyjechał na igrzyska, by rozprawiać o polityce. - Jestem tutaj by wykonać swoją pracę najlepiej jak potrafię. Jako sportowiec, na lodowisku. Chcę zainspirować ludzi swoją kreatywnością - powiedział w rozmowie z "USA Today".- Chcę pokoju w moim kraju, chcę pokoju na świecie. Taki jest mój punkt widzenia i o to walczę. Walczę o pokój - mówił z kolei Heraskewycz, pytany o swoją manifestację, również odcinając się od atakowania Rosji.Rosyjski minister sportu Oleg Matycin stwierdził, że jego kraj jest przeciwko upolitycznianiu igrzysk i będzie cieszył się z każdego sukcesu, jaki osiągną ukraińscy sportowcy. Z kolei rzeczniczka Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego Iryna Kalita wprost stwierdziła, że sportowcy z tego kraju dostali jasne zalecenie, żeby unikać kontaktu z Rosjanami.