Polki swoją przygodę z igrzyskami w Pekinie zaczęły od... izolacji i pozytywnych wyników testów na COVID-19. Na szczęście w ich przypadku obyło się bez takich dramatów, jakie musiała przeżywać Natalia Maliszewska i obie mogły wystartować na 1500 metrów. Mimo to brak treningów i przebywanie w zamknięciu musiał odbić się na ich formie. Kiedy i gdzie oglądać starty Polaków - Sprawdź teraz! Specjalizująca się w długich dystansach Czyszczoń na 1500 metrów miała tylko "przetrzeć" się przed rywalizacją sztafetową. Jej wynik 2:05.64 nie zachwycał, a Polka zajęła ostatnie 30. miejsce. Mimo wszystko na jej twarzy po biegu zagościł uśmiech, bo już sam fakt, że udało jej się wystartować, daje powody do radości. A najważniejsze starty jeszcze przed nią. Czytaj także: Norweska gwiazda skoków poza igrzyskami! Natalia Czerwonka zaprezentowała się w ósmej parze. Zawodniczka, która miała być jednym z chorążych polskiej ekipy, ale uniemożliwił jej to koronawirus, liczyła na miejsce w czołowej "10", a może nawet poprawienie wyniku z Pjongczangu, gdzie zajęła dziewiątą pozycję.Drużynowa wicemistrzyni z Soczi wygrała swój bieg, złamała granicę dwóch minut, ale czas 1,59.03 pozwolił jej tylko na zajęcie 19. lokaty. Przerwa w treningach i nerwowa sytuacja w Pekinie sprawiły, że niestety na więcej nie było szans. Po złoty medal sięgnęła Holenderka Ireen Wust, która tym samym zdobyła szósty tytuł mistrzyni olimpijskiej, dokładając do tego rekord olimpijski czasem 1,53.28. Srebrny medal zdobyła Japonka Miho Takagi, natomiast na najniższym stopniu podium stanęła kolejna z holenderskich panczenistek Antoinette de Jong.