Michał Białoński, Interia: Gratulujemy awansu Słowacji do półfinału igrzysk, po sensacyjnym pokonaniu w rzutach karnych USA. Robert Kalaber, słowacki selekcjoner reprezentacji Polski: Dziękuję. Słowacki hokej potrzebował bardzo takiego sukcesu. Cieszymy się z niego. Chłopaki będą walczyć dalej i pokuszą się o zrobienie jeszcze większej niespodzianki. Teraz pewnie inaczej spoglądamy na porażkę 1-5 ze Słowacją, jakiej doznaliśmy w sierpniu ubiegłego roku w Bratysławie, na ostatnim etapie walki o wyjazd na IO? - Wtedy było ciężko. Słowacja już w sierpniu w Bratysławie pokazała, jak jest mocna. Jak gra agresywnie, jak na tafli cała piątka broni i atakuje. Bardzo ciężko się z nimi grało. Sami mogliśmy się przekonać, jaką jakość ta drużyna ma. Słowacja zaliczyła bardzo ciężkie wejście w turniej olimpijski. Zaczęła od porażki 2-6 z Finami, później była porażka ze Szwedami. Jak pan tłumaczy tę przemianę? Polegała głównie na wstawieniu między słupki Patrika Rybara, który zachował czyste konto w barażu o ćwierćfinał z Niemcami, a teraz obronił pięć rzutów karnych w meczu z USA? - Bramkarz to jedna sprawa, ale zacząłbym od początku. Przygotowania do igrzysk były bardzo ciężkie. Słowacy, podobnie jak Czesi, zostali zaatakowani przez COVID-19. Zakażenie dotknęło szczególnie zawodników wracających z KHL-u. Treningi odbywały się w sześciu, ośmiu ludzi na tafli, bez bramkarza. Reszta była na kwarantannie. Dlatego przed igrzyskami przeprowadzili raptem jeden trening w komplecie. Peter Czehlarik dołączył do zespołu na dzień przed turniejem. Poukładanie tej drużyny było bardzo ciężkie na zgrupowaniu. Drużyna zgrała się i zżyła ze sobą dopiero na pierwszych meczach podczas turnieju olimpijskiego . Kalaber: Pierwsze mecze Słowacji nie wyglądały źle A tak naprawdę te pierwsze mecze z Finlandią i Szwecją nie wyglądały źle. Wynik nie pokazywał tego, co się działo na tafli. Słowacy grali bardzo aktywnie, agresywnie, blisko rywala, wywierali większy pressing. Atutem rywala była skuteczność. Finowie na pięć strzałów zdobyli trzy bramki, ale to Słowacy oddali więcej strzałów w całym meczu. I nie była to wina bramkarza Konrada, który miał mało okazji do rozgrzania się, miał prawo nie czuć tempa, brakowało mu złapania jednego trudnego krążka, który pozwoliłby mu złapać rytm. Na dodatek w pressingu pojawiały się błędy, pierwszego gola Słowacy stracili po tym, jak rywal uciekł sam na bramkarza, a trzeciego - po kontrze dwóch na jednego. Konrad to dobry, doświadczony bramkarz i to nie była jego wina, tylko tak się po prostu mecz ułożył. Kalaber: Tomek nie bronił źle, ale Rybar to właściwy człowiek na odpowiednim miejscu W meczu ze Szwecją bronił Matej Tomek, który występuje w lidze czeskiej. Pierwszego gola przepuścił, gdy Słowacja grała w osłabieniu trzech na pięciu. Dlatego Rybar jest w zasadzie trzecim bramkarzem, który broni na turnieju w barwach Słowacji. Oczywiście drużyna więcej mu pomagała po dwóch przegranych meczach. Chłopaki się zmobilizowali, trenerzy też dokonali właściwych analiz. Cała drużyna zaczęła grać bardziej odpowiedzialnie i Patrik Rybar świetnie broni. W meczu z USA wielokrotnie pokazał, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Czy na Słowacji panuje wielka feta, czy po cichu oczekuje się na awans do finału? - Wszyscy są zadowoleni. Na Słowacji hokej jest sportem numer jeden, na równi z piłką. Słowacja jest hokejowym narodem, każdy trzyma kciuki za hokeistów. Po cichu każdy liczy na niespodziankę i zdobycie medalu na igrzyskach w Pekinie. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia