Alona Sawczenko dobrze wie, ile kosztuje sukces w tak wymagającym sporcie jak łyżwiarstwo figurowe. Ukraińska zawodniczka reprezentująca Niemcy w przeszłości sięgała po medale olimpijskiej na igrzyskach w rywalizacji par sportowych. Brąz zdobyła w Vancouver i Soczi, a złoto w Pjongczangu. Szczere wyznanie mistrzyni olimpijskiej z Pjongczangu Na sam szczyt zaprowadziła ją ciężka, wyrobnicza praca. Wiele razy na własnej skórze doświadczyła brutalnych metod treningowych. O swojej traumie z przeszłości opowiedziała w rozmowie z Eurosportem. Sawczenko wspominała, z jakimi metodami się spotykała w czasie kariery. Część z nich była skandaliczna. Reprezentantka Niemiec była upokarzana przez trenerów, pod których okiem się szkoliła. - Miałam trenerów, którzy uderzali mnie ochraniaczami w głowę, gdy źle wykonałam jakieś elementy. Miałam trenerów strzelających z pistoletów wodnych, gdy byliśmy na zimnym lodowisku - wyznała 38-latka. Sawczenko zdradziła, jaką radę otrzymała od jednego z trenerów ws. swojej utrzymania wagi Sawczenko musiała z niezwykłą dbałością podchodzić do swojej wagi. To wiązało się z tym, że jej dieta była wręcz drakońska. Zawodniczka nie mogła liczyć na taryfę ulgową ze strony trenerów. Wręcz przeciwnie - ci udzielali jej dosadnych rad w tej sprawie.- Potajemnie prosiliśmy o jedzenie na stołówce, kradliśmy trochę tu i tam i jedliśmy w ukryciu. Nie było innego wyjścia. Były trener mówił mi: "Musisz schudnąć. Jesteś za gruba!". Zapytałam więc, jak mam schudnąć. Odpowiedział: "Jeśli jesz, wymiotujesz. Po prostu wkładasz dwa palce do ust". Miałam trenerów, którzy dawali nam mało jedzenia. To był rodzaj kary - zakończyła.