Chloe Kim - mająca koreańskie korzenie, lecz urodzona w Long Beach w Kalifornii - w 2018 roku jako 17-latka wywalczyła pierwsze olimpijskie złoto, a w dodatku uczyniła to w kraju swoich rodziców. Teraz przyznała, że przerosło ją to, co zdarzyło się w Pjongczangu, gdy została najmłodszą mistrzynią olimpijską w snowboardzie. "Teraz jestem lepiej przygotowana na złoto, ale też na to, co będzie się działo po powrocie z igrzysk, w tym na stres, który towarzyszy mistrzyni olimpijskiej. Odrobiłam lekcję z Pjongczangu. Jestem trochę bardziej dorosła, lepiej rozumiem, gdzie są granice. Poza tym mam niesamowitego terapeutę, więc myślę, że dzięki tym wszystkim elementom, moja kolejna +przygoda+ ze złotem olimpijskim będzie o wiele łatwiejsza" - powiedziała. Pekin 2022. Chloe Kim: Całą noc nie zmrużyłam oka Przyznała, że w radzeniu sobie z psychologiczną stroną sukcesu, a także z problemami zdrowia psychicznego, bardzo pomogło jej to, że o depresji w sporcie mówiły ostatnio publicznie takie gwiazdy, jak gimnastyczka Simone Biles czy tenisistka Naomi Osaka. Chloe Kim zdradziła, że po sukcesie w Korei Płd. nie potrafiła radzić sobie z wypalaniem spowodowanym sukcesem i sławą, jakiej doświadczyła. Przez prawie dwa lata nie trenowała, skupiła się na nauce i powrocie do równowagi psychicznej. Wspomniała, że praca z terapeutą nie jest zakończona i że nadal miewa gorsze chwile. "Kiedy ostatniej nocy przed zawodami leżałam w łóżku, to myślałam o różnych rzeczach... całą noc. Nie zmrużyłam oka" - dodała. W Pekinie zaprezentowała się znakomicie - miała najwyższą amplitudę ze wszystkich 12 startujących zawodniczek. Notę dającą złoto - 94 - uzyskała za pierwszy z trzech finałowych przejazdów. Po tym występie była tak szczęśliwa, że z radości zakryła usta. Wyprzedziła Hiszpankę Queralt Castellet, która zdobyła dopiero piąty w historii medal zimowych igrzysk dla swojego kraju, i Japonkę Senę Tomitę. Mistrzyni podkreśliła, że musiała mierzyć się nie tylko z wypaleniem sportowym, ale i rasizmem. Po sukcesie i euforii olimpijskiej w 2018 r. przyszło jej się mierzyć z publicznymi rasistowskimi atakami na portalach społecznościowych. "To, że jestem zawodowym sportowcem i wygrałam igrzyska nie oznacza, iż jestem uodporniona na rasizm. Już wcześniej, w 2014 r., pojawiły się wiadomości, w których radzono mi, bym wracała do Chin i nie zabierała medali białym dziewczynom z ekipy" - pisała na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych w ubiegłym roku. Nadmieniła wówczas, że obawia się o swoje zdrowie i dlatego na spacer z psem lub na zakupy wychodzi mając zawsze w torebce paralizator, gaz pieprzowy i nóż. olga/ pp/