Weronika Nowakowska na czas igrzysk dołącza do Interii Sport. Była biatlonistka będzie naszą ekspertką, jest także ekspertką Polsatu. Paweł Czado: Zaraz zaczynają się igrzyska w Pekinie. Czuje pani ekscytację, tym razem już nie jako sportowiec? Weronika Nowakowska: - Czuję, jak najbardziej! Jakieś dwa tygodnie temu naprawdę poczułam, że to pierwsze igrzyska od wielu lat, w których nie będę uczestniczyć. Mimo że jestem w roli komentatora, odkąd skończyłam sportową karierę, a mija właśnie cztery lata, poczułam się z tym dziwnie. Ekscytację czuję, miewam nawet skurcze żołądka, dokładnie takie jak w czasie kiedy byłam zawodniczką. To chyba nie mija, nawet kiedy człowiek sam już nie uczestniczy w takiej imprezie. W Pekinie wystartuje pięcioro biatlonistów; cztery zawodniczki i jeden zawodnik [Monika Hojnisz-Staręga, Anna Mąka, Kinga Zbylut, Kamila Żuk oraz Grzegorz Guzik, przyp. aut]. Do rozdania w biatlonie będzie na igrzyskach 11 kompletów medali, reprezentanci Polski wezmą udział w dziewięciu konkurencjach. Zabraknie ich na starcie w sztafecie mężczyzn oraz sztafecie mieszanej. Na co stać naszych biatlonistów? - Jeśli trzymamy się faktów to trzeba przyznać, że obecny sezon, a także ostatni - nie były najlepsze w karierach naszych pań. Jeśli chodzi o mężczyzn, to poziom polskiego biatlonu, po odejściu Tomka Sikory to wiemy jaki jest... Natomiast igrzyska są bardzo specyficzną imprezą. Nie chciałabym pompować balonika i czegokolwiek obiecywać kibicom, natomiast prawda jest taka, że na igrzyskach zawsze są niespodzianki i mam nadzieję, że jedną z tych niespodzianek sprawi któryś z naszych reprezentantów. Na kogo najbardziej możemy liczyć? Musi paść nazwisko Moniki Hojnisz-Staręgi. To od kilku lat liderka naszej reprezentacji. Bardzo też liczę jednak na Kamilę Żuk; jako komentatorka Polsatu, która wnikliwie śledzi poczynania biatlonistek i biatlonistów wiem, że biegowo w ostatnim czasie było ją stać na najlepsze wyniki. Tak naprawdę bieg jest podstawą, tutaj trudno o wielkie zmiany z dnia na dzień. Natomiast strzelanie bywa bardzo niestabilne - jednego dnia można popełnić cztery błędy na strzelnicy, drugiego dnia - strzelać bezbłędnie. Bezbłędne strzelanie i bieg na dobrym poziomie może wystarczyć do tego, żeby osiągnąć dobry wynik. Jak dobry? Trudno w tej chwili oczywiście powiedzieć, wiele będzie też zależało od rywalek, od tego czy będą się na strzelnicy mylić. Ma pani kontakt z naszymi zawodniczkami? - Jak najbardziej. Mamy kontakt, ale staram się nie za często pytać, co u nich słychać. Z doświadczenia wiem, że same pytania uruchamiają procesy myślowe (uśmiech). Igrzyska to taki czas kiedy aktywność dziennikarska wzrasta i dyscypliny, które na co dzień nie spotykają się z takim zainteresowaniem, nagle zyskują na popularności. Wiem, że dziewczyny są zdrowe i nie ma żadnych komplikacji covidowych. Myślę, że to może być klucz na tych igrzyskach olimpijskich, widać przecież co się dzieje, choćby w naszej reprezentacji w łyżwiarstwie. Ta kwestia może grać ogromną rolę jeśli chodzi o wyniki. Miejmy nadzieję, że na naszą korzyść (uśmiech). Weronika Nowakowska: sytuacja pandemiczna stresuje zawodników Co pani najbardziej wspomina z własnych startów na igrzyskach?- Jest ich bardzo dużo, byłam przecież na trzech igrzyskach olimpijskich i każde z nich niosą jakieś wspomnienia - zarówno dobre, jak i te mniej dobre. Najbardziej pamiętam moje pierwsze igrzyska w Vancouver w 2010 roku, najcieplej je wspominam. Tam osiągnęłam najlepszy wynik na igrzyskach, w biegu indywidualnym byłam piąta. Sam udział był dla mnie wielkim przeżyciem, spełnieniem marzeń, a to piąte miejsce dało mi dużo nadziei, optymizmu i wiary w pracę. Soczi cztery lata później było już inne. Tam jechałam już jako zawodniczka dojrzała, przygotowana, już z sukcesami, także oczekiwaniami i... byłam szósta. To były więc igrzyska słodko-gorzkie, szczególnie powrót z nich. Znowu byłam w szóstce, to wspaniały wynik, ale nie zdobyłam przecież medalu. Pjongczang wspominam najmniej ciepło z różnych powodów, między innymi dlatego, że było tam... bardzo zimno! Ale nie tylko ze względu na pogodę, także ze względu na organizację i wyniki. Wierzę jednak, że Pekin będzie dobrze przygotowany, a nasi reprezentanci wyjadą z dobrymi wspomnieniami, tego im bardzo życzę. Pesymiści twierdzą, że to mogą być pierwsze w XXI wieku zimowe igrzyska, z których Polacy nie przywiozą medalu. Jak pani odniesie się do takich założeń? - Są momenty, kiedy myślę, że może tak się zdarzyć, że to możliwe. Zdobycie medalu jest przecież arcytrudnym zadaniem i jest większe prawdopodobieństwo, że ich nie będzie niż będą. Sytuacja pandemiczna, ciągłe testy, izolowanie zawodników, to szaleństwo... Wystarczy jeden pozytywny test i zawodnik musi być izolowany a potem przejść kilka testów, które będą negatywne - po to, żeby wrócić do gry, wdrożyć się do treningu... Mimo wszystko uważam, że jakieś medale dla Polski będą, choć trudno mi w tej chwili wskazywać, kto je zdobędzie. Tych medali będzie zapewne mniej niż choćby w Soczi [tam były cztery medale złote i dwa brązowe, przyp. aut.], ale dajmy naszym sportowcom szansę... Kiedy i gdzie oglądać starty Polaków - Sprawdź teraz! Weronika Nowakowska: liczę na biało-czerwone niespodzianki Na pewno mamy szansę w łyżwach, uważam też, że tak doświadczeni zawodnicy jak nasi skoczkowie również mogą sprawić niespodziankę. Imprezy bywają losowe, choćby short track - wystarczy kilka wywrotek i wyniki też się przewracają... Igrzyska to impreza gwiazd, sportowców doświadczonych, potrafiących sobie dzięki temu radzić w różnych sytuacjach, ale także i młodych zawodników, którzy przyjeżdżają jeszcze bez wielkich oczekiwań choć z dużymi możliwościami. Igrzyska są imprezą przewrotną... Często ustawiają hierarchię na następne lata. Ci, którzy nie przyjeżdżali jako faworyci, po zakończeniu stają się nimi na następne sezony. - Słuszna uwaga, dokładnie tak. Taką sytuację mieliśmy w biatlonie. Cztery lata temu mogliśmy mówić, że Szwedzi niewiele znaczą w tej dyscyplinie, niektórzy uważali, że to "nołnejmy", czasem ktoś wszedł do dziesiątki w Pucharze Świata. Tymczasem wszystko się zmieniło i utrwaliło. Szwedzi natrzaskali medali i od Pjongczangu są jako reprezentacja cały czas w czołówce. Dlatego liczę na niespodzianki. Biało-czerwone niespodzianki! Życzę tego nie tylko biatlonistom (uśmiech). Paweł Czado