Althaus była liderką po pierwszej serii zmagań, wyprzedzając Bogataj o ponad 3 punkty. Ostatecznie musiała uznać jednak wyższość rywalki, która w finale skoczyła 100 metrów - o sześć dalej, niż przeciwniczka. Pekin 2022. Sven Hannawald komentuje rozstrzygnięcia konkursu kobiet Niemka skakała jednak w bardzo złych warunkach - z uwagi na wiatr miała dodane aż 4,2 punktu, podczas, gdy Słowenka - odjęty ponad 1. Rzut oka na oficjalny protokół pozwala stwierdzić, że w całej serii finałowej bardziej niekorzystne warunki miała tylko jedna skoczkini.Nic zatem dziwnego, że za naszą zachodnią granicą podniosły się dyskusje na temat decyzji sędziów o zapaleniu Althaus zielonego światła. Wśród tych, którzy odnieśli się do sytuacji był między innymi Sven Hannawald. Ekspert telewizji "ARD" nie potrafił zrozumieć tego ruchu. - Kiedy zobaczyłem, jakie były warunki zadałem sobie pytanie, czy nie można było poczekać minuty, by rywalizacja stała się bardziej sprawiedliwa - powiedział. Wielki rywal Adama Małysza sprzed lat zauważył też, że odpowiedzialny za zapalanie "zielonego światła", czyli wydanie sygnału na start jest... Słoweniec, rodak mistrzyni olimpijskiej, Miran Tepes. - Pojawią się teorie... - stwierdził, choć jednocześnie zaznaczył, iż nie może być mowy o żadnym oszustwie. Głos zabrał w tej sprawie także w rozmowie z "Bildem". - Tepes zapomina, jak ważne decyzje musi podejmować. Nie mówię o tym przez pryzmat wyniku naszej rodaczki, ale bardziej ogólnie: brakuje mu wrażliwości! - podkreślił.W konkursie pań jedynie epizodyczną rolę odegrały Polki - Nicole Konderla i Kinga Rajda, które zajęły lokaty w czwartej dziesiątce. Ich postawę skomentował trener, Łukasz Kruczek.