Zbigniew Czyż: Jak pan skomentuje to, co działo się w ostatnich dniach w związku z izolacją i kwarantanną Patrycji Maliszewskiej, która ostatecznie nie wystartowała w swojej koronnej konkurencji na 500 metrów w short-tracku?Ryszard Czarnecki: Uważam, że to jest jeden wielki skandal. Ja rozumiem, że trzeba dbać o bezpieczeństwo zdrowotne, ale jeżeli dopuszcza się do rywalizacji w curlingu Australijkę z pozytywnym wynikiem na koronawirusa, to ma znaczyć, że Australijczykom więcej wolno niż Polakom? Przypomnę też sytuację na igrzyskach w Tokio, gdzie sztafety mieszane Amerykanów, czy Dominikany na dystansie 4x400 metrów dopuszczono do startu mimo, że ewidentnie złamano przepisy. Igrzyska tracą w ten sposób na takich podwójnych standardach. Jednym wolno więcej, drugim mniej. - To jest wbrew duchowi fair-play i wbrew duchowi sportu. Myślę, że ta zła opinia jeszcze będzie się ciągnąć przez pewien czas. Oczywiście można mówić, że to było dobre dla konkurentek Natalii Maliszewskiej, ale tym bardziej podejrzenia narastają. Uważam, że to wszystko zostało zrobione bardzo nie fair wobec naszej reprezentantki. Wierze jednak, że przyszłość przed nią. Kiedy startują Polacy? - Zobacz terminarz! Na igrzyskach mamy już jeden medal wywalczony przez Dawida Kubackiego na skoczni normalnej. Jakie ma pan oczekiwania przed konkursami na skoczni dużej, indywidualnym i drużynowym?- W konkursie drużynowym nie będzie łatwo o medal. Niemniej fakt, że na normalnej skoczni mieliśmy dwóch zawodników w pierwszej szóstce i czterech w trzydziestce pokazuje, że możemy powalczyć o miejsce na podium. W konkursie indywidualnym Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła też powinni powalczyć o medal. Ryszard Czarnecki: To jest ciekawa kompozycja W styczniu został pan wiceszefem Społecznej Rady Sportu przy ministrze Sportu i Turystyki Kamilu Bortniczuku. Kiedy oficjalnie Rada rozpocznie swoją działalność?- Jest plan, że stanie się to tuż przed końcem igrzysk w Pekinie lub zaraz po ich zakończeniu. Skład rady cały czas jest uzupełniany. Klucz do jej działalności jest trochę inny niż stosowali go wcześniej Witold Bańka i Danuta Dmowska Andrzejuk. Obecny minister stawia na gwiazdy sportu i ludzi, którzy zajmują pewną pozycję w życiu publicznym. Są także ministrowie związków, między innymi Cezary Kulesza, Apoloniusz Tajner, czy Otylia Jędrzejczak. Mocno reprezentowane są też dyscypliny sportu nie olimpijskie. Rozmawiałem z ministrem o wejściu do zarządu Rady Tomasza Golloba, wspólnie z nim oraz Sławomirem Szmalem będziemy stanowić trójkę wiceszefów Rady. Zgadzam się z koncepcją ministra, aby w Radzie było więcej gwiazd sportu. To są nasi ambasadorowie, warto poprzez nich przedstawiać pewne problemy. To jest myślę ciekawa kompozycja.Ile osób na ten moment jest już w Społecznej Radzie Sportu?- To blisko dwadzieścia nazwisk, ale będzie znacznie więcej. W ostatnich dniach dołączył do nas pierwszy polski mistrz olimpijski w pięcioboju nowoczesnym, Janusz Gerard Peciak. Społeczna Rada Sportu. Ryszard Czarnecki: Nie będzie głaskania Szef Rady Marcin Możdżonek zapowiedział, że jej powstanie nie będzie miało na celu "głaskania" ministra.- Tak, zapowiedział, że jak trzeba będzie, to Rada będzie się spierać z ministrem. Tutaj nie chodzi o to, aby klaskać sobie nawzajem, ale żeby w efekcie dyskusji zaproponować coś ciekawego dla polskiego sportu. Jakie będą cele Rady?- Ma ona być głosem świata sportu wobec rządu. Ma poruszać szeroko rozumiane problemy, od kwestii umasowienia i upowszechnienia sportu, poprzez sport szkolny, dziecięcy i akademicki aż po sport profesjonalny. Będziemy się zastanawiać i działać co zrobić, aby zwiększyć liczbę medali na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata. Chodzi o wypracowanie pewnego modelu sportu profesjonalnego. Każdy będzie mógł przyjść z własną koncepcją. Nie będzie granic i limitów. Taka burza mózgów ministrowi sportu i rządowi się z pewnością przyda. A co pan konkretnie chciałby zrealizować pełniąc funkcję wiceszefa Rady?- Na pewno chciałbym, żebyśmy przedyskutowali model sportu wyczynowego, tak, aby przynosił Polsce jak najwięcej medali na ważnych zawodach. Pewnie warto sięgnąć po doświadczenia brytyjskie, czy węgierskie. Nasze państwo przeznacza na sport bardzo duże środki, powinny być jeszcze większe, ale chodzi o to, aby zastanowić się co zrobić, by te pieniądze przełożyły się na sukcesy na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata. Rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż