Konia z rzędem temu, kto mógł przewidzieć przebieg konkursu na normalnej skoczni. Już po pierwszej serii polscy kibice mogli czuć ekscytację - na trzeciej pozycji był Kamil Stoch, a ósme miejsce okupował, z minimalną stratą do podium Dawid Kubacki. Finał przyniósł z kolei prawdziwą sinusoidę emocji. Najpierw oglądaliśmy kapitalny lot "Mustafa" i jego awans w górę stawki, chwilę potem - rozczarowanie po słabszej próbie "Rakiety z Zębu", zaś koniec końców - euforię, gdy okazało się, że skok Kubackiego dał mu ostatecznie krążek. Pekin 2022. Polska druga w nieoficjalnej klasyfikacji drużynowej Innym sygnałem do optymizmu, w dodatku - już po pierwszej serii był fakt, że wszyscy nasi reprezentanci (czyli poza wymienioną dwójką także Piotr Żyła i Stefan Hula) awansowali do serii finałowej. Poprzednio taka sytuacja zdarzyła się w 2006 roku, podczas igrzysk w Turynie. Sprawdzenie i podliczenie wyników z uwzględnieniem finału prowadzi jednak do spektakularnych wniosków - otwiera się przed nami kolejna, medalowa szansa.Tym razem - w konkursie drużynowym. Po zsumowaniu wyników naszej czwórki w nieoficjalnej klasyfikacji zespołów "Biało-Czerwoni" zajęliby drugie miejsce z dorobkiem 1010,1 punktu. Trzeba jednak przyznać, że skład takiego "wirtualnego" podium byłby iście sensacyjny. Wygraliby bowiem Austriacy (1031,3), a na trzeciej pozycji znalazłaby się Słowenia (1007,1). Rzecz jasna, nie wolno tych wyników bezpośrednio przekładać w żaden sposób na to, co może wydarzyć się w zmaganiach drużynowych - zwłaszcza, że nawet próby estymacji wyników pozostałych krajów (Japonii, Norwegii czy Niemiec) mogą być tylko orientacyjne, gdyż nie wprowadziły one do finału kompletu swoich reprezentantów. Pewne jest jednak, że po tak niespodziewanym sukcesie radość w naszym obozie, a co za tym idzie - motywacja będą na najwyższym poziomie. Konkurs drużynowy odbędzie się 14 lutego o godzinie 12:00 polskiego czasu. Czytaj także: Dawidowi Kubackiemu łamał się głos