Start popularnego "Kurczaka" do ostatniej chwili wisiał na włosku. Prawdziwą sinusoidę emocji nasza zawodniczka przeżyła zaledwie kilkanaście godzin przed rozpoczęciem eliminacji na 500 m. Zwolniono ją z izolacji, lecz ostatni test, który miał rozwiać wątpliwości i dać przepustkę do walki o medale dał wynik pozytywny. Maliszewska dowiedziała się o tym kilkanaście minut przed wejściem na lód. Pekin 2022. Natalia Maliszewska: Dla mnie to nie jest żaden zbieg okoliczności - Czułam się, jakby do hotelu izolacyjnego wpadły kamery, a ja miałam 30 sekund, by się stamtąd wydostać - opowiadała reporterowi "Eurosportu". - Ktoś przyszedł po mnie o 3 w nocy, prawie zapinał mi walizkę i kazał wychodzić - relacjonowała dodając, że wciąż nie dowiedziała się, kto był za całe zamieszanie odpowiedzialny.- Kiedy przyjechałam do wioski, szef misji olimpijskiej powiedział, że nie wie, skąd się tam wzięłam. Czułam się, jakbym tam była nielegalnie. Spałam w ubraniu bo bałam się, że ktoś przyjedzie i znowu zabierze mnie do izolacji - dodawała, wyraźnie poruszona. Jedna z gwiazd naszej olimpijskiej reprezentacji przyznała także, że nie jest w stanie zrozumieć tego, skąd całe zamieszanie się wzięło. #StudioPekin codzienne wieści z Chin - obejrzyj nasz program - Do tej pory nikt nie wyjaśnił nam tej sytuacji. Nie wiem, kto będzie brał odpowiedzialność za to, co się wtedy stało. Rano, w dzień startu (w sobotę - przyp.red.) byłam pozytywna, wieczorem, od razu po kwalifikacjach na 500 metrów byłam negatywna i wciąż jestem. Dla mnie to niedorzeczne. Dla mnie to nie jest żaden zbieg okoliczności - wypaliła.Czytaj także: Maliszewska i ciąg dalszy afery w Pekinie. "Totalne nieporozumienie"